Jeśli nie zabezpieczysz sobie odpowiedniej ilości krwi, to zapomnij o planowanej operacji. A przynajmniej o już wyznaczonym terminie.
Marek z Lublina miał mieć operację. Jednak, aby mógł się położyć na stół operacyjny, jego rodzina i znajomi musieli oddać krew. - Lekarz powiedział, że wyznaczy termin dopiero, jak zabezpieczę odpowiednią ilość krwi - mówi. - Udało się, bo znajomi poszli i oddali. A co jeśli ktoś nie ma tak komfortowej sytuacji jak ja? - pyta.
Okazuje się, że niektórzy szukają innych sposobów. - Poszłam pod centrum krwiodawstwa i zapłaciłam przypadkowym ludziom, żeby oddali krew dla mojej matki - mówi pani Bożena z Lublina. - Nie miałam wyjścia. Nikt z rodziny nie mógł akurat oddać krwi a moja mama bardzo się martwiła, że nie ma zaświadczenia.
Według Hanny Radwan-Wieczorek, dyrektor ds. medycznych w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie tak zwane krwiodawstwo rodzinne polega na dobrowolnym oddawaniu krwi dla bliskiej osoby.
- Nie wiem nic o takich sytuacjach, by ktoś nie miał wykonanej operacji czy zabiegu, bo rodzina nie oddała krwi - zaznacza.
Oddając tu krew trzeba złożyć oświadczenie. Musimy wymienić osobę, dla której ją oddajemy, szpital i oddział, na którym leży.
- Te zaświadczenia są potrzebne tylko do celów jakby statystycznych - wyjaśnia Magdalena Hempel, kierownik ekspedycji RCKiK. - Jest to potwierdzenie dla lekarza, że poskutkowało jego namawianie do oddania krwi. Uważam jednak, że wymuszanie oddania krwi, aby kogoś zoperować, jest naganne. Nie na tym polega honorowe krwiodawstwo.
- Choć to i tak niewiele zmienia, bo i tak musimy czekać w kolejce - mówi Zenon Górniewski, zastępca ordynatora oddziału chirurgicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie. - Jednak nie odwołaliśmy żadnego zabiegu czy operacji z powodu braku krwi, czy też dlatego, że rodzina nie oddała krwi dla pacjenta. Choć zdarzają się sytuacje, że zabiegi są przekładane na inne terminy.
A krwi brakuje zwłaszcza teraz. - W wakacje wielu krwiodawców wyjeżdża, jest też więcej wypadków. Dlatego są braki, choć my jeszcze mamy wystarczająco dużo krwi - przyznaje Radwan-Wieczorek.
Jak jest w regionie? W zamojskim szpitalu specjalistycznym krwi nie brakuje. - Ale to dopiero początek wakacji - mówi Ryszard Pankiewicz, rzecznik szpitala. - Jednak nawet jak jej było mniej, nie przesuwaliśmy terminów zabiegów.
Gorzej jest w Chełmie. - Musimy przesuwać terminy operacji - przyznaj Andrzej Olejowski, ordynator chirurgii. - Ale tylko te, które mogą poczekać. Na nagłe przypadki musimy mieć krew, choćbyśmy mieli ją wykopać spod ziemi.