Dla mnie Królowa Śniegu jest figurą sztucznej inteligencji, która odpowie na każde pytanie, zrobi wszystko, a jedyna rzecz, której nie jest w stanie zrobić to być na sposób ludzki empatyczna – Rozmowa z Krzysztofem Rzączyńskim, reżyserem spektaklu „Królowa Śniegu” w Teatrze Andersena w Lublinie.
Przysłowie mówi: do trzech razy sztuka. Przypomnijmy dwie pana realizacje poprzedzające „Królową Śniegu”?
– Moja pierwsza realizacja to było „Podwójne życie Weroniki”, dekonstrukcja filmu Kieślowskiego i Piesiewicza. Drugi spektakl to „Pippi Långstrump” Astrid Lindgren, a teraz jest „Królowa Śniegu” H. Ch. Andersena.
Bardzo starannie dobiera pan tematy swoich realizacji. Dlaczego „Królowa Śniegu”?
– Zaczęło się od tego, że „Królowa Śniegu” była dla mnie najbardziej fascynującą baśnią z dzieciństwa. Moja ciocia, Barbara Magdalena Rzączyńska, polonistka, która mnie w znacznym stopniu wychowała i zdecydowała się na wychowanie kulturowe: zabierała mnie do teatru, ale też bardzo dużo mi czytała. Pamiętam stare wydanie baśni z rysunkami Jana Marcina Szancera, które tak naprawdę wszyscy z mojego pokolenia mają w głowie. Ciocia czytała mi ją na różne sposoby, im byłem starszy tym inne rzeczy z niej wyciągała. Wydaje mi się, że ja robię to samo.
Czyli?
– Z perspektywy dorosłej osoby wyciągam z baśni rzeczy, które mogą być także interesujące dla dorosłej osoby. A z drugiej strony dają wentyl bezpieczeństwa do – totalnie dziecięcego, prostego, bez wchodzenia w filozoficzne głębiny – przeżycia baśni Andersena.
Co pana tak fascynowało w „Królowej Śniegu”?
– Z jednej strony fascynowała mnie sama Królowa Śniegu, jako pociągający ideał. Z drugiej strony miałem poczucie prawdziwej siły, prawdziwego uczucia, prawdziwej przyjaźni i tego rozdarcia chłopca między dwiema skrajnościami. Między dążeniem do ideału, do bycia najlepszym, do bycia w kręgu zainteresowania osoby, która jest fascynująca, a takim prostym odruchem uczucia, które się ma w stosunku do bliskiej osoby. Już w dzieciństwie to czułem, ale dziś z perspektywy dorosłej osoby, ta opowieść wydaje się dużo bardziej złożona.
Czyli?
– W tej interpretacji porównujemy Królową Śniegu do sztucznej inteligencji. Dziś dyskusja o sztucznej inteligencji jest niezwykle gorąca, dla mnie Królowa Śniegu jest figurą sztucznej inteligencji – AI – która odpowie na każde pytanie, zrobi wszystko, a jedyna rzecz, której nie jest w stanie zrobić to być na sposób ludzki empatyczna.
W teatrze bardzo ważna jest adaptacja.
– Adaptację napisała Joanna Rzączyńska, z którą wielokrotnie współpracowaliśmy tworząc duet artystyczny i życiowy. Jej adaptacja „Królowej Śniegu” pozwala na wynalezienie współczesnych uwypukleń i wątków, jak choćby wątek wojny, który się tu nie wprost pojawia. To rozbite szkło z baśni wpadło do oczu prezydentów państw, do noktowizorów, okien samolotów. Tekst nawiązuje do zagrożenia, które odczuwamy dzisiaj, choćby ze strony Rosji. Mamy też wspomniane nawiązanie do dyskusji o sztucznej inteligencji z jej ograniczeniami ale i niebezpieczeństwami dla ludzkości. Zaskakujące jest to, ileż ten Andersen pomieścił w czasach, które wcale nie wydają nam się współczesne a jednak są współczesne. Jeśli się komukolwiek wydawało, że świat doszedł do lepszej, wyższej sfery etycznej, no to niestety zdaje się, że to nie jest prawdą.
Kto zagra główne role w spektaklu?
– Gabriela Jaskuła gra Gerdę, Łukasz Staniewski gra Kaja, Natalia Sacharczuk gra Królową Śniegu. W kilku ciekawych rolach występuje Roma Drozdówna, która gra Babcię, Kobietę z kwiatami i Laponkę, będąc trochę takim Cicero po tym naszym świecie.
Kto zaprojektował scenografię do Królowej Śniegu?
– Marta Kuliga jest autorką scenografii i kostiumów. Ale też wspólnie z Cezarym Sielickim zrobiła projekty lalek Kaja i Gerdy, które potem wykonał Sielicki. W dużej części gramy w planie lalkowym, są bardzo ciekawe maski. W spektaklu pozwalam sobie też na otarcie się o rodzaj kiczu.
Dlaczego?
– Dlatego, żeby to nie był taki spektakl dobrze skrojony, pięknie uszyty, ortodoksyjny pod względem formalnym. Próbuję ten świat teatru rozpulchnić.
Możemy się spodziewać lirycznych scen?
– Tak, mamy w spektaklu liryczne sceny lalkowe, ale mamy też żywiołowe sceny zbiorowe, kiedy występuje przed publicznością kilkanaście osób. Jest dużo ruchu i tańca, z które odpowiada choreografka Katarzyna Gorczyca.
A muzyka?
– Do spektaklu powstała oryginalna muzyka i oryginalne teksty piosenek. Teksty napisała Joanna Rzączyńska, muzykę Michał Kowalski. Mam wrażenie, że niektóre piosenki mogą się stać hitami.
Z tego, co pan mówi, zobaczymy spektakl mocno autorski?
– Starałem się nie powielać starych schematów, wytrychów. Pięknie mi się składa ta historia z tym, żeby dbać o dziecko w sobie, o czym tak wiele mówi się w psychologii. W pewnym momencie spektaklu lalki przestają być głównymi bohaterami, animatorzy, którzy je wcześniej animowali, wchodzą w postaci dorosłego Kaja i dorosłej Gerdy. A przez cały czas są narratorami tej opowieści. W ostatniej scenie dorośli Kaj i Gerda siadają na scenie, biorą lalki, którymi trzy czwarte spektaklu grali i przytulają je jako dzieci w sobie, ocalają je i zachowują w pamięci w jakimś rodzaju „zaopiekowaniu”.
Gratuluję świetnego, jakże symbolicznego plakatu do przedstawienia. Kto jest autorem?
– Kamil Filipowski. Dużo nad koncepcją tego plakatu spieraliśmy się twórczo, ale efekt jest chyba tym lepszy.
Wróćmy do spektaklu, na który zapraszamy. O czym jest Królowa Śniegu?
– Królowa Śniegu w naszym wydaniu jest o odkryciu w sobie siły, nawet jeśli jest się małą i na pozór słabą osobą, czy też osobą zależną od innych. Ta siła Gerdy jest w stanie wyzwolić z opałów Kaja. Jest to trochę à rebours wszystkim rycerskim opowieściom, gdzie dzielny rycerz ratował księżniczkę. Gerda okazuje się na tyle silna, żeby skruszyć lód i wygrać z Królową Śniegu, która zawładnęła umysłem przyjaciela. To jest spektakl o silnej kobiecie, która odnajduje siłę w sobie, jednocześnie będąc czułą i empatyczną, nie pozbywając się swojej delikatności.
Spektakl jest dedykowany dla dzieci od?
– Od ośmiu lat. Zależy nam na tym, żeby to były takie dzieci, które są w stanie pomieścić diapazon dużych emocji. Dlatego nie polecam tego spektaklu małym dzieciom, wręcz odradzam. Natomiast górna granica wieku jest nieograniczona. Zapraszam do Teatru Andersena.
Królowa Śniegu
To opowieść o dziewczynce, która przemierzyła cały świat, aby ocalić swojego przyjaciela. Bohaterka pokonuje kolejne kręgi wtajemniczenia, aby na końcu odkryć, że przebyła drogę nie tylko do przodu, ale również w głąb siebie, że stała się dojrzałą kobietą. Przekonuje się, iż warunkiem wolności, czy to dziecka, czy dorosłego, jest wierność sobie oraz miłość. Jest to również podróż z raju dzieciństwa w dorosłość.
Ale Królowa Śniegu nie jest tylko opowieścią o dojrzewaniu. W losach Kaja ukazany zostaje mechanizm uwodzenia człowieka, olśniewania go, emocjonalnej manipulacji. Królowa ma władzę nad chłopcem opartą na rozbudzonej w nim fascynacji iluzoryczną doskonałością. Czy istnieje naprawdę? Zły troll z kolei, do którego odniesień można szukać również współcześnie, konstruuje krzywe zwierciadło, które zniekształca wszystko co jest ładne, a co brzydkie, zohydza jeszcze bardziej.
(więcej na teatrandersena.pl)