Rozpoczął się proces 40-latki oskarżonej o usiłowanie zabójstwa męża. Beata L. rzuciła się na niego z nożem.
Do krwawej awantury doszło w mieszkaniu przy ul. Niecałej w centrum Lublina. Z akt sprawy wynika, że regularnie dochodziło między małżonkami do awantur. Mężczyzna nadużywał alkoholu i nie pracował. W ubiegłym roku kobieta wyprowadziła się na stancję. Nadal jednak widywała się z mężem. Zwykle kończyło się to awanturą i interwencją policji.
Na początku grudnia, podczas kolejnej kłótni, wydarzenia przybrały bardziej dramatyczny obrót. Paweł L. dzwonił do żony prosząc, by wróciła. Kiedy Beata L. przyszła na ul. Niecałą, jej mąż pił z kolegami. Oboje wyszli do przedpokoju, żeby porozmawiać. Wtedy doszło do sprzeczki.
Śledczy ustalili, że Paweł L. chwycił kobietę za ubranie i wyprowadził z mieszkania. Ona jednak wróciła, dźgnęła męża nożem i uciekła. Kiedy koledzy wbiegli do przedpokoju zobaczyli, że Paweł zatacza się z nożem wystającym z klatki piersiowej. Posadzili go na kanapie i wezwali policję.
Po chwili Beata L. wróciła do mieszkania. Wtedy jeden z kolegów Pawła L. obezwładnił kobietę i zatrzymał aż do przyjazdu mundurowych. Miała we krwi ok. 1,5 promila alkoholu. Ostrze o długości 16 cm utkwiło w ciele mężczyzny powodując obrażenia groźne dla życia.
Beata L. tłumaczyła później policjantom, że działała w samoobronie. Później wyjaśniła, że „wzięła nóż, żeby się zemścić”. Z relacji kolegów rannego wynika, że po napaści mówiła o mężu „dobrze mu tak, żeby zdechł”.
Proces Beaty L. rozpoczął się w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Jawność postępowania została wyłączona. Kobiecie grozi nawet dożywotnie pozbawienie wolności.