![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Dariusz Piątek był niegdyś wiernym i sprawnym żołnierzem Janusza Palikota. Teraz sam położył głowę pod topór. W lubelskiej Platformie Obywatelskiej sprawdza się słynne powiedzenie: Rewolucja pożera własne dzieci.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
W Lublinie krew nie płynęła po schodach siedziby Platformy Obywatelskiej. Ale i tutaj mamy ambicje, żądzę władzy i bezwzględną walkę między niedawnymi sojusznikami.
Odejście ojców założycieli
Platformę na Lubelszczyźnie zakładał mecenas Włodzimierz Wysocki (teraz zastępca prezydenta miasta). Wśród 50 ojców założycieli znaleźli się znani ludzie lubelskiej kultury m. in. Janusz Opryński, Grzegorz Linkowski czy Jan Kondrak. Jednak ich ówczesna przygoda z polityką szybko się skończyła.
Wysockiego na pełnomocnika lubelskiej Platformy wskazał Maciej Płażyński. Prawybory na lidera listy PO do Sejmu wygrał Bogusław Surmacz, właściciel hurtowni alkoholi. Liderzy partii zaniepokojeni napływającymi donosami o Surmaczu postanowili sami wskazać "jedynkę”. Wybrali Zytę Gilowską. Wysocki odebrał to jak policzek.
Gilowska otoczyła się własnymi ludźmi, szefem swojej kampanii zrobiła syna Pawła. Ojcowie założyciele zostali odsunięci. Gilowska z dobrym wynikiem dostała się do Sejmu, a Wysocki z kolegami przez kilka kolejnych lat oglądali politykę tylko w telewizorze.
Dożynanie ludzi Gilowskiej
Gwiazda Gilowskiej błyszczała do kolejnych wyborów parlamentarnych Noże znów poszły w ruch, kiedy przyszło do układania list do Sejmu. Na jedynkę miał trafić Paweł Gilowski. Wybuchła afera. – To pachnie nepotyzmem – grzmiał Dariusz Piątek, radny miejski z Lublina. Piątek nie dostał się na listę i jako jedyny otwarcie krytykował szefową.
Na tym nie koniec. Dziennikarze opisali, że Gilowska zatrudniła w swoim biurze synową oraz płaciła synowi jako ekspertowi z pieniędzy na obsługę biura. Gilowska broniła się: zatrudniłam ją jeszcze zanim poznała Pawła, a dzięki korzystaniu z usług syna ekspertyzy były tańsze. Twierdziła, że o wszystkim wiedzieli szefowie partii. Ostatecznie Gilowska odeszła z partii w 2005 r.
Nowym szefem lubelskiej Platformy został biznesmen Janusz Palikot. W PO rozgorzała wojna. Piątek był wtedy żołnierzem Palikota. – Byliśmy zdziwieni, że Darek, który jako radny miejski miał kłopot z podporządkowaniem się partyjnym władzom, gra z Palikotem. Krążyły żarty, że zapuścił włosy, żeby się upodobnić do swojego idola – opowiada nam jeden z byłych działaczy Platformy.
Bomba
Głównymi przeciwnikami Palikota okazali się Dariusz Jedlina i Ireneusz Bryzek, obaj uchodzący za ludzi Gilowskiej. Awantura wybuchła na całego, kiedy Piątek zażądał usunięcia Bryzka z partii za krytykowanie liderów. Platforma została w Lublinie rozwiązana na początku 2006 roku.
Po utworzeniu nowych struktur przeciwnicy Palikota poszli w odstawkę. Bomba wybuchła, kiedy Palikot oskarżył Jedlinę i Bryzka o wręczenie dziennikarzom nagrania, z którego miało wynikać, że chciał wykończyć Zytę Gilowską esbeckimi papierami. Jedlina został usunięty z zarządu regionu PO (oficjalnie z powodu "utraty zaufania”) i sam odszedł z partii. Pociągnął za sobą kilkudziesięciu działaczy.
Wydawało się, że po wyczyszczeniu partii ze "starych” platformersów, zapanuje pokój. Rewolucja była jednak wciąż nienasycona.
Na szafocie
– Mogę stwierdzić: A nie mówiłem? Palikota ostrzegałem, że Piątek to rozrabiaka, a Piątkowi mówiłem: Zobaczysz, jakim człowiekiem jest Palikot. Teraz to słowa przez łzy, bo mi Platforma nadal leży na sercu – mówi nam Dariusz Jedlina.
Lubelska Platforma znów podzieliła się przed wyborami; tym razem parlamentarnymi w 2007 roku. Broń wymierzyli w siebie niedawni sojusznicy: przewodniczący partii Janusz Palikot i wiceprzewodniczący Dariusz Piątek.
Piątek utrzymuje, że poseł wziął go na cel jako potencjalnego konkurenta. Oficjalnie powodem do wyrzucenia Piątka były informacje, że jego synowie mają dostać stypendium z miejskiej kasy i to wyższe, niż przysługiwało młodym sportowcom.
Do sądu partyjnego poszedł wniosek o wyrzucenie radnego. Ludzie Piątka odpłacili wnioskiem o wyrzucenia Palikota. Obaj zostali w PO, ale broni nie zakopali.
Choć większość partyjnych armat miał po swojej stronie poseł, to radnego wspierał jego stary kolega wicemarszałek województwa Jacek Sobczak, szef partii w Lublinie. – Dzięki temu centrala oszczędzała Piątka – tłumaczy nam jeden z działaczy Platformy.
Nagranie
Piątka zaślepiła niechęć do Palikota. W kwietniu tego roku tygodnik "Gazeta Polska” ujawniła zapis nagranej potajemnie rozmowy z dziennikarzem, w której Piątek – nie przebierając w słowach – atakował partyjnego szefa.
Zarzucał mu m. in. nielegalne finansowanie kampanii wyborczej w 2005 roku. Jak ujawniliśmy, pieniądze przez podstawione osoby wpłacał Krzysztof Łątka, bliski asystent Palikota (ważnymi świadkami w śledztwie byli ludzie związani z Piątkiem).
Palikot wytoczył proces Piątkowi, ale ostatecznie wycofał akt oskarżenia. Za to do władz krajowych partii trafił wniosek w sprawie usunięcia radnego z partii podpisany przez Palikota i – co wielu zaskoczyło – przez Sobczaka. Donald Tusk i reszta ścisłego kierownictwa PO nie miała wątpliwości – tydzień temu Piątek spadł z Platformy.
Idą wybory będzie walka
– Żałuję, że współpracowałem z Palikotem. Zobaczyłem jego prawdziwą twarz i wnętrze. Palikot idzie po trupach, jak ktoś ma własne zdanie, to go wykańcza. Dla niego liczy się tylko Tusk i może Komorowski. To polityczny barbarzyńca – mówi teraz Dariusz Piątek. Zapewnia, że nie ma już ochoty na polityczną działalność.
Piątek ocenia: Teraz w lubelskiej Platformie nie ma nikogo, kto mógłby postawić się Palikotowi. Za to w przyszłym roku są wybory i będzie ostra walka, np. między wicewojewodą Henryką Strojnowską a prezydentem Adamem Wasilewskim o to, kogo PO wystawi na wybory na prezydenta Lublina.