Chciał ustalić ludzi, którzy napadli na jego dom i odzyskać zrabowane mienie – tłumaczyła sędzia Ewa Górska w uzasadnieniu wyroku skazującego Wiesława P. Wczoraj znany biznesmen spod Puław, który więził w piwnicy członków gangu karateków z Radomia, dostał karę dwóch lat i dwóch miesięcy więzienia. Prokurator żądał ośmiu.
W 1994 roku gang karateków z Radomia, który dokonał kilkunastu rabunków w całym kraju, napadł na dom Wiesława P. w Górze Puławskiej. Biznesmen wykorzystując swoje kontakty odnalazł napastników, po czym próbował odzyskać utracone mienie. Prokuratura oskarżyła go m.in. o więzienie dwóch karateków przez blisko dobę w garażu, ciężkie pobicie oraz rozbój.
Po raz pierwszy proces ruszył w 1996 roku. Na ławie oskarżonych zasiadł wtedy również Andrzej K., ps. „Pershing”, który miał pomagać Wiesławowi P. w policzeniu się z napastnikami. W grudniu 1996 roku Wiesław P. został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia. „Pershinga” uniewinniono. Wyrok został uchylony.
Wczoraj Sąd Okręgowy w Lublinie skazał Wiesława P. na taką samą karę jak w 1996 r. Uznał go winnym tylko „więzienia ze szczególnym udręczeniem” karateków. Zbigniew K., drugi z oskarżonych, dostał półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za pomaganie Wiesławowi P. w biciu jednego z karateków i rozwiercanie mu nogi wiertarką elektryczną.
Wiesław P. z wymierzonej kary odsiedział już połowę – od kwietnia 1995 roku do maja 1996 – i wszystko wskazuje, że już nie trafi za kratki. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.