Wymierzona w prezydenta Lublina gazetka „Murem za stołkami Żuka” trafiła do skrzynek na listy mieszkańców miasta. Wydźwięk jest jednoznaczny: zwolennicy Żuka (PO) stoją za nim murem, bo mają w tym interes. Do publikacji nikt się nie przyznaje. – To mali, tchórzliwi ludzie – komentuje jeden z bohaterów wydawnictwa.
„To jest koszt utrzymania części Muru, który stoi za Żukiem: ok. 11 224 000 zł?” – piszą autorzy rozesłanej do skrzynek gazetki, w której podane są zarobki osób zajmujących kluczowe stanowiska w Urzędzie Miasta, w tym zastępców prezydenta i dyrektorów części wydziałów.
Chodzi nie tylko o urzędników Ratusza, ale też przewodniczącego Rady Miasta Piotra Kowalczyka, szefów miejskich spółek, czy dyrektorów czterech miejskich placówek kultury: Teatru NN, Galerii Labirynt, Centrum Kultury i Warsztatów Kultury. Jest też Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, kiedyś zastępca Żuka, a dziś dyrektor Muzeum Lubelskiego, podległa marszałkowi województwa, a nie prezydentowi.
W gazetce znalazły się też jawne i publikowane wcześniej informacje o zarobkach radnych PO zatrudnionych w miejskich spółkach, których pracę mają oceniać. Chodzi tu o Leszka Daniewskiego zatrudnionego w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji, czy Michała Krawczyka zatrudnionego w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji.
– Tak, pracuję w miejskiej spółce, bo pozwala mi na to prawo. Nie mam się czego wstydzić, a moje zarobki są jawne – komentuje Krawczyk. Oburza go teza, że zwolennicy Żuka popierają go dla pieniędzy. – To obraźliwe. Z każdym, kto publicznie stawia taki zarzut mogę się spotkać i rozmawiać. Ale autorzy nie są w stanie się przyznać do tego, kim są, robią to anonimowo. Są małymi, tchórzliwymi ludźmi.
Wymienione są również sylwetki byłych radnych Wspólnego Lublina, czyli ugrupowania tworzącego wraz z Platformą Obywatelską koalicję wspierającą prezydenta w Radzie Miasta. Wskazano tu Krzysztofa Siczka i Zbigniewa Targońskiego, którzy w zeszłym roku zostali zatrudnieni w miejskich spółkach.
Są też informacje o radnych zasiadających w Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, ale tylko tych z PO: Piotrze Dreherze, Zbigniewie Jurkowskim, Mateuszu Zaczyńskim i Monice Orzechowskiej. Nie wymieniono za to Małgorzaty Suchanowskiej, ani Dariusza Jeziora, czyli dwojga radnych PiS, którzy też tam zasiadają.
– Jak rozumiem nie ma tam w gazetce wymienionych radnych PiS? – pyta Krzysztof Żuk, proszony o komentarz. I owszem, o radnych PiS nie ma ani słowa. – To sobie pan redaktor sam odpowiedział na pytanie, kto jest zapewne autorem tego typu informacji – stwierdza Żuk.
O to, czy za wydaniem gazetki stoi Prawo i Sprawiedliwość zapytaliśmy posła Sylwestra Tułajewa, wiceprezesa zarządu tej partii w okręgu lubelskim. – Trudno mi to komentować, ponieważ nie widziałem tej publikacji – uciął Tułajew.
Podobne co w gazetce hasło „murem w sprawie kasy” padło za to z ust szefa klubu radnych PiS na ostatniej sesji Rady Miasta. Było to podczas dyskusji nad zaskarżeniem do sądu zarządzenia zastępczego wojewody wygaszającego mandat prezydenta Lublina w związku z łączeniem przez niego stanowiska w samorządzie z zasiadaniem w radzie nadzorczej spółki PZU Życie. – Bronią pana dzisiaj ci, którzy mają w tym interes – zwrócił się do Żuka szef klubu PiS, Tomasz Pitucha.
Sprawie postanowiła się przyjrzeć Fundacja Wolności, która wystąpiła do biur PO i PiS z oficjalnym pytaniem o pieniądze na wydawanie gazet. – Z czystej ciekawości – mówi jej prezes, Krzysztof Jakubowski.
(toma)