Ksiądz z Łukowa, który nagrywał smartfonem mężczyznę w toalecie, w sądzie zasłaniał twarz na wszystkie możliwe sposoby. Sędzia skierował sprawę na mediacje.
38– letni duchowny wybrał się 9 lutego do centrum handlowego Vivo! Lublin, ale nie po to, by robić zakupy. W męskiej toalecie nagrywał smartfonem mężczyznę. Prokuratura oskarżyła go o „utrwalanie wizerunku nagiej osoby bez jej zgody”. Ksiądz Artur S. nie przyznaje się do winy i odpowiada z wolnej stopy.
W środę przed Sądem Lublin–Zachód ruszył proces. – Kierujemy sprawę do postępowania mediacyjnego, które potrwa 30 dni– zdecydował sędzia Radosław Hunek. Wnioskował o to oskarżony. – Na razie nie jest powiedziane, jak mediacje się zakończą, ale poszkodowany na to przystał, bo cała ta sprawa jest dla niego dużym obciążeniem psychicznym. To po prostu trauma – tłumaczy radca prawny Paweł Kidyba, pełnomocnik mężczyzny, którego w toalecie podglądał ksiądz.
– Od kilku miesięcy mój klient to przeżywa, a nie chciałby rozgłosu. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, będziemy żądać najwyższego wymiaru karu i zadośćuczynienia– zapowiada Kidyba. W sądzie oskarżony duchowny nie miał koloratki. Cały czas zasłaniał twarz rękoma lub teczką. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy, a gmach opuścił tuż po ogłoszeniu decyzji ze swoją adwokatką.
Kolejna rozprawa ma się odbyć 18 października. Księdzu Arturowi S. grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Do tej pory duchowny był rezydentem w parafii NMP Matki Kościoła w Łukowie. Trafił tam w ubiegłym roku z parafii Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 2013 roku. Studiował teologię moralną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W związku z aktem oskarżenia, biskup diecezji siedleckiej ksiądz Kazimierz Gurda odsunął go od wszelkiej pracy duszpasterskiej i skierował w miejsce odosobnienia.