Muchołówki, kapturnice i inne drapieżniki. A do tego storczyki polskie, bezlistne, rosnące na drzewach i bijące rekordy popularności phalaenopsisy. Wszystko to można zobaczyć, a nawet kupić w szklarniach lubelskiego Ogrodu Botanicznego
Rozmowa z Marcinem Kaczmarskim, hodowcą z Łodzi, który prezentuje swoje rośliny mięsożerne na lubelskiej wystawie
- Trudno dokładnie powiedzieć, ale między 200 a 300. Prawdopodobnie to największa hodowla roślin mięsożernych w Polsce. Większość z nich sprowadzam z zagranicy i przechowuję w szklarni.
• Co sprawiło, że zajął się pan tego typu roślinami?
- Jakieś 3-4 lata temu po raz pierwszy zobaczyłem na żywo, jak roślina poluje na owada. Wyglądało bardzo spektakularnie i mnie wciągnęło. To fascynujące, że roślina potrafi wytworzyć substancje, którymi zwabi owada. Ma specjalne czujki na liściach, które tylko czekają na ofiarę. A gdy ta się zbliży, natychmiast ją chwytają. Tak zakleszczony owad nie ma już szans. Zostanie strawiony.
• Każdy może mieć taką roślinę w domu?
- Bez problemu. Trzeba jej tylko zapewnić dużo światła i wody. Odpowiednio podlewana i oświetlona, powinna przyjąć się w każdym domu. Koszt? Muchołówkę można mieć już za 25 zł.