Nadal nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu powstaną landarty Jarosława Koziary w pobliżu Portu Lotniczego Lublin. W przyszłym tygodniu ma dojść do spotkania artysty z władzami PLL i przedstawicielami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która nadzoruje ten teren, prowadzi tam regularne koszenia. Okazuje się jednak, że w miejscu, na którym powstało słońce, trawę powinien kosić Port Lotniczy Lublin. - Spółka ma taki obowiązek zgodnie z decyzją środowiskową wydaną na budowę lotniska - tłumaczy Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ w Lublinie.
- Faktycznie, takie koszenie musimy wykonać dwa razy w roku. Najbliższe przeprowadzimy przed zaplanowanym na lipiec liczeniem susłów. Skoszony zostanie cały należący do nas teren, włącznie z miejscem, w którym pracował pan Koziara - mówi Piotr Jankowski, rzecznik PLL. Dodaje jednak, że władze spółki liczą na porozumienie z RDOŚ w sprawie ustalenia miejsca, gdzie powstaną landarty. - Musimy mieć na to zgodę dyrekcji, a także Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Trzeba załatwić wszystkie formalności, nie da się tego zrobić idąc na skróty - tłumaczy.
Na porozumienie liczy także Koziara. - To, co zrobiłem do tej pory nie przekroczyło prawa. To była forma "demo”, chcieliśmy zobaczyć, jaki będzie efekt. Kompromis w tej kwestii jest możliwy, zależy tylko od chęci - mówi artysta.
Do spotkania zainteresowanych stron dojdzie najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.