Brat 73-letniej kobiety, która uległa wypadkowi i leczyła się w Samo-
dzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie, żąda 90 tys. złotych odszkodowania. Oskarża lekarzy, że leczyli zdrowe biodro. Szpital twierdzi, że leczenie było przeprowadzone prawidłowo. Sprawa właśnie toczy się przed sądem
Kiedy gips został zdjęty, lekarze stwierdzili, że lewa noga jest w dobrym stanie. Chora wróciła do domu.
- Ale siostrze się nie poprawiało. Znów zawieźliśmy ją do SPSK 4 - opowiada. - Wykonano zdjęcie rtg. Okazało się, że było złamane prawe, a nie lewe biodro.
Zenon Czerny zdobył zdjęcie rtg zrobione tuż po wypadku. - To ewidentny błąd lekarski - uważa Zbigniew Kruszyński, były szef przychodni radiologicznej przy ul. Hipotecznej w Lublinie i były dyrektor szpitala wojskowego. - Na zdjęciu widać, że to prawe biodro było złamane. Ktoś źle odczytał wynik badania.
W styczniu tego roku Z. Czerny zażądał od szpitala odszkodowania. Kiedy nie było odzewu, Czerny podał sprawę do I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Lublinie. Chce za cierpienia siostry 90 tys. zł. W sądzie odbyły się już dwie rozprawy.
Radca prawny SPSK 4 w Lublinie w odpowiedzi na pozew uzasadniał: Zarzuty, że został popełniony błąd w sztuce lekarskiej, nie znajdują uzasadnienia - czytamy. - Rozpoznano złamanie lewego i prawego biodra, tylko że w tym przypadku (wiek, obciążenia psychiczne) nie stosuje się leczenia gipsowego. Zastosowane leczenie przyniosło efekty - pacjentka zaczęła chodzić.
Marian Przylepa, dyrektor SPSK nr 4, powiedział Dziennikowi, że nie zna tej sprawy. Przyznał, że od czasu do czasu pacjenci pozywają szpital do sądu. - Ale takich spraw nie jest dużo - dodał. •