Wtorkowe spotkanie mediacyjne lekarzy ze związku zawodowego działającego przy szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie z dyrekcją placówki nie przyniosło żadnych rezultatów. Kolejne ma się odbyć na początku grudnia.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Mieliśmy nadzieję, że dyrekcja przedstawi nam jakieś propozycje. Tak się jednak nie stało. Dlatego odbędzie się ogólne zebranie lekarzy, prawdopodobnie 2 grudnia. Przedstawimy na nim stanowisko dyrekcji. Nie wykluczamy protestu – mówi Krzysztof Jaguś, kardiochirurg i przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przy SPSK4.
– Rzeczywiście nie doszło do żadnych uzgodnień, ale my traktujemy to spotkanie jako spotkanie robocze. Mediacja jeszcze się nie zakończyła, został wyznaczony kolejny termin – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4.
O napiętej sytuacji w SPSK4 pisaliśmy na początku listopada. Lekarze żądają zmiany warunków pracy. Skarżą się na niskie płace i pracę nawet po 16 godzin na dobę.
– Dla wielu chorych jesteśmy jedynym ratunkiem, bo w naszym szpitalu wykonujemy wysokospecjalistyczne zabiegi. Jednak od wielu lat nasza praca nie jest odpowiednio wynagradzana – podkreślał wówczas Jaguś. – Zasadnicze wynagrodzenia lekarzy specjalistów nie zmieniły się od 2008 roku, podczas gdy w innych szpitalach w regionie płace były systematycznie podwyższane.
Jak informują związkowcy, zasadnicze wynagrodzenie lekarza z 15-letnim stażem i II stopniem specjalizacji na pełnym etacie to ok. 4,6 tys. zł. Lekarz z 20-letnim stażem i II stopniem specjalizacji na połowie etatu otrzymuje 2,4 tys. zł podstawowej pensji. Ale to nie znaczy, że tyle lekarze dostają „na rękę”. W pierwszym przypadku po wszystkich odtrąceniach zostaje ok. 3 tys. zł, a w drugim ok. 2 tys. zł.
Lekarze twierdzą, że z powodu niskich płac są zmuszeni do podejmowania dodatkowej pracy poza szpitalem. – Sam pracuję w czterech innych miejscach. Czasem nawet po 16 godzin na dobę. Koledzy pracują podobnie. Czy lekarz, który pracuje tyle godzin bez przerwy, może zagwarantować pacjentowi bezpieczeństwo? – pyta dr n.med. Grzegorz Pietras, ginekolog i wiceprzewodniczący OZZL przy SPSK4.
Rzeczniczka SPSK4 tłumaczyła wówczas, że szpital nie jest w stanie wygospodarować pieniędzy na podwyżki z bieżących kontraktów. – Zwłaszcza, że według prognozy zakończymy ten rok z ujemnym wynikiem finansowym – zaznaczyła Podgórska. Jej zdaniem, każdy szpital ma inną strukturę wydatków, zatem nie można porównywać zarobków lekarzy z różnych placówek.