Po pielęgniarkach i ratownikach medycznych do protestu przymierza się kolejna grupa zawodowa – lekarze rezydenci
2 października w całej Polsce zacznie się protest Porozumienia Zawodów Medycznych. Jego przedstawiciele podkreślają, że nie jest to akcja wymierzona w pacjentów, a „ostrzeżenie dla rządzących”.
– W Warszawie będzie to strajk głodowy, w pozostałych miejscach, m.in. w województwie lubelskim lekarze i inny biały personel będzie np. oddawać krew za co przysługuje dzień wolny – mówi Jakub Kosikowski z Porozumienia Rezydentów OZZL, który pracuje w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – Rezydenci są grupą najbardziej zdeterminowaną, ale do protestu przyłączą się także lekarze specjaliści, fizjoterapeuci i inne zawody białego personelu.
Dlaczego młodzi lekarze zdecydowali się na taki krok? – Sytuacja w ochronie zdrowia jest tak zła, że nie mieliśmy innego wyjścia – tłumaczy Kosikowski. – Postulowaliśmy podniesienie nakładów na ochronę zdrowia oraz stworzenie dla niej planu naprawczego. Nie zanosi się jednak na to, żeby resort zdrowia podjął jakieś działania w tym kierunku. Złożyliśmy także razem z innymi przedstawicielami Porozumienia Zawodów Medycznych obywatelski projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Zebraliśmy pod nim blisko 240 tys. podpisów.
Chodzi o to, żeby podwyżki wynagrodzeń białego personelu zostały zrealizowane w ciągu trzech lat.
– Nie dość, że ministerstwo rozłożyło to do 2022 roku, to wskaźniki podwyżek są znacznie niższe niż postulowaliśmy – podkreśla Kosikowski.
Przez pierwsze trzy lata pracy zasadnicze wynagrodzenia lekarza rezydenta to ok. 2,2 tys. zł „na rękę”. Potem rośnie – do ok. 2,4-2,7 tys. zł. Zdaniem rezydentów, 40 zł podwyżki, którą udało im się wywalczyć, jest niewspółmierne do ich pracy i wcale nie zmieni kiepskiej sytuacji finansowej młodych lekarzy. (kp)