Wzywam was do nieprzerywania, a nawet nasilenia, strajków - nawoływał
dr Andrzej Ciołko, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie. - Strajkujemy, strajkujemy - odpowiadało kilkaset pielęgniarek i lekarzy pikietujących wczoraj siedzibę Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie.
- Czujemy się poniżani z powodu zarobków niegodnych naszego zawodu - rozpoczyna dr Janusz Spustek, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy na Lubelszczyźnie.
- Panie premierze Marcinkiewicz, dość wyzysku! Pani premier Gilowska, dość wyzysku! - krzyczy tłum.
Przy mikrofonie staje Mariusz Jankowski, szef anestezjologów. - Ten strajk przekształci się siłą rzeczy w strajk ciągły, bo nie będzie komu pracować. Bo wszyscy wyjadą - mówi. I dostaje gromkie brawa.
- Fundusz zdrowia ma pieniądze w rezerwie, ale nie chce nam dać - to głos Stanisława Kiszczaka, tech-
nika elektroradiologa ze szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. - Najniższe wynagrodzenie w funduszu to 2 tys. zł. A w naszym zawodzie 800 zł.
- Niech Religa nie mówi, że strajki są nielegalne - rozkręcają się zgromadzeni. - Niech nie straszy nas wcieleniem do wojska, prokuratorem.
Reprezentacja pikietujących poszła z petycją do Elżbiety Fałdygi, dyrektor Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie. W petycji domagają się od NFZ natychmiastowej podwyżki stawek na leczenie, a w konsekwencji wzrostu wynagrodzeń minimum o 30 proc. z wyrównaniem od początku tego roku. Pismo ma być przesłane prezesowi NFZ w Warszawie.
Po godzinie pikieta dobiega końca. - Chcę podziękować prezydentowi... prezydentowi Łukaszence za podwyżki dla białoruskich lekarzy i pielęgniarek. Nie opłaca im się do nas przyjeżdżać. Jesteśmy więc niezastąpieni. Muszą się z nami liczyć.
Leszek Buk, przew. Związku Zawodowego Lekarzy szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie zadeklarował, że robią wszystko, aby dołączyć do strajkujących. Związkowcy ze szpitala dziecięcego, że kontynuują strajk w niezmienionej formie. Ze szpitala "papieskiego” w Zamościu, że strajkują od poniedziałku.