Najpoważniejszym kandydatem do fotela szefa lubelskiej lewicy jest Mirosław Złomaniec, popierany przez ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka. I jak na razie nie wiadomo, kto jeszcze stanie do walki. Być może okaże się to jutro.
Na pewno nie zostanie nim Marek Tęcza, członek Zarządu Wojewódzkiego SLD. Podczas grudniowych wyborów przewodniczącego Rady Wojewódzkiej sojuszu jego kandydaturę zgłosił poseł Jan Byra. Ale Tęcza nie zgodził się wtedy kandydować. Zapowiedział jednocześnie, że wystartuje w wyborach na marcowym zjeździe wojewódzkim.
Ale przeliczył się. Podczas niedawnego zjazdu powiatowego, na którym wybierani są delegaci na zjazd wojewódzki, a parlamentarzyści i radni wojewódzcy otrzymują poparcie od delegatów, Marek Tęcza takiego nie dostał. Poparcie dla samego posła Byry przeszło minimalną liczbą głosów.
Dlaczego tak się dzieje? – „Towarzysze” bronią się w ten sposób przed przejęciem władzy przez „młode wilki” – komentuje jeden z drugoplanowych polityków SLD. – Dlatego też nie dopuszczają osób spoza ekipy partyjnego „betonu” do dobrych miejsc na listach wyborczych. Po co młodsi mieliby umacniać swoją partyjną pozycję?
Brak poparcia dla Tęczy nie jest wyjątkiem. Na zjazd nie pojadą także radna wojewódzka Anna Czechowska i wicemarszałek Piotr Włoch. Ten postanowił jednak walczyć. Po niekorzystnym dla niego głosowaniu natychmiast wypisał się z koła w Lublinie, a zapisał do koła w Dzwoli (pow. janowski). Tam uzyskał poparcie, łamiąc – jak twierdzi Krajowy Sąd Koleżeński – statut, który zabrania przenoszenia się z koła do koła w czasie kampanii sprawozdawczo-wyborczej.
Podczas jutrzejszego posiedzenia zarząd ma rozpatrzyć sprawę Piotra Włocha. A potem Rada Wojewódzka zajmie się przygotowaniami do zjazdu. Być może wtedy okaże się, kto oprócz obecnego przewodniczącego Mirosława Złomańca stanie do walki o fotel „barona”. Posłanka Izabella Sierakowska (będąca w opozycji do Grzegorza Kurczuka) twierdzi, że jeszcze nie wie, kto będzie kandydował, ale – jak zaznaczyła – poprze najlepszego kandydata.