Nie bez oporów radni zgodzili się na poprawki w wyglądzie miejskiego logo. Opozycji nie podoba się ono w ogóle. – Co z koziołkiem, symbolem naszego miasta? – pytają radni. I to nie po raz pierwszy. Koziołek swój lifting już przeszedł, a logo do kosza nie trafi
Oficjalne logo Lublina wraz z hasłem „Miasto inspiracji” zostało zatwierdzone przez Radę Miasta w 2007 r. Urzędnicy doszli do wniosku, że czas je nieco odświeżyć.
– To naturalny proces dotyczący zarówno marek komercyjnych, terytorialnych, jak też oficjalnych herbów – mówi Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta miasta. – Zależało nam na zwiększeniu czytelności, co wymuszają rozwijające się technologie i fakt, że mamy coraz więcej nośników reklamowych i są one coraz mniejsze.
Odświeżenie logo musiało być podane pod głosowanie w Radzie Miasta. A tu sprawa wzbudziła sporo wątpliwości u radnych opozycji, którym oficjalny miejski znak nie podoba się wcale. Ani w starej, ani w nowej wersji. Niektórzy uważają je za zbędne i twierdzą, że wystarczy sam herb.
– Po co jest to logo i jakie są wymierne korzyści z tego? – pyta radny Mieczysław Ryba (PiS).
– Mamy fajne zwierzątko w naszym herbie – przekonuje Dariusz Jezior, również z klubu PiS. – Rozpocznijmy przywracanie Lublinowi koziołka.
Ale zdaniem Ratusza herb służy do innych celów, logo do innych, a jednego z drugim mieszać nie należy. – Herb jest przeznaczony do przekazu wzniosłego, jest oficjalnym insygnium władzy. A logo jest przeznaczone do przekazu marketingowego i niejako pełni funkcję ochronną dla herbu, by nie był on przemycany w komunikatach marketingowych, które często mają swobodny charakter – mówi Komorski.
Są też i tacy, którzy twierdzą, że miejski logotyp powinien być zaprojektowany od nowa i wybrany w konkursie. – Mamy wiele osób zajmujących się grafiką komputerową, na pewno zdolnych – mówi Zbigniew Ławniczak z PiS. A jego klubowy kolega ma zastrzeżenia do liter użytych w obecnym logo. – Dlaczego „Lublin” jest w nim pisany z małej litery i czytany w dodatku „tubtin”? – pyta radny Piotr Popiel.
– Nie można tego oceniać w kategoriach umniejszenia czci Lublinowi – odpowiada Komorski podkreślając, że tego typu znaki rządzą się nieco innymi prawami i wielkość liter nie ma tak wielkiego znaczenia.
Jednocześnie kategorycznie wyklucza zmianę znaku na inny. – Marka „Lublin. Miasto inspiracji” jest bardzo dobrze oceniana przez ekspertów m.in. za to, że jest zarządzana konsekwentnie. Jeśli logo miałoby się zmieniać co rok, nigdy nie miałoby szansy zaistnieć w świadomości mieszkańca albo turysty.
Ostatecznie większość radnych zatwierdziła zmienione logo. Za jego odświeżenie miasto zapłaciło 7 tys. zł. Umowa obejmowała „analizę otoczenia konkurencyjnego i trendów rynkowych”, „analizę ergonomicznych właściwości znaku pod kątem wprowadzenia poprawek”, „przygotowanie wstępnych koncepcji modyfikacji znaku – 6 wersji”, „opracowanie znaku w zmodyfikowanej wersji” i „symulację znakowania przy użyciu odświeżonej wersji znaku, w tym wydruki próbne”.