Członkowie założyciele lubelskiej Nowoczesnej Ryszarda Petru wybrali przewodniczącego lokalnych struktur partii. Niespodziewanie nie została nim „jedynka” w niedawnych wyborach do Sejmu Urszula Bury, a jej mąż Jacek.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
To właśnie liderka listy w okręgu lubelskim wydawała się naturalnym kandydatem do objęcia tej funkcji. Była ona regionalną koordynatorką Nowoczesnej, a startując z pierwszego miejsca na liście zdobyła ponad 11 tys. głosów. To jednak nie wystarczyło do zdobycia mandatu.
Nieoczekiwanie podczas niedzielnych wyborów Urszula Bury zrezygnowała z kandydowania. Ostatecznie zdecydował się na to jej mąż Jacek. Jest on znanym lubelskim przedsiębiorcą, który prowadzi firmę sprzedającą warzywa i owoce. Jest też udziałowcem spółki prowadzącej zespół prywatnych szkół w Lublinie. Jego kandydaturę poparło 40 osób, a dwie były przeciwko.
– Innymi prawami rządzą się wybory parlamentarne, a innymi organizacja i budowa struktur od podstaw. Teraz przychodzi czas na żmudną, pozytywistyczną pracę, a w tym mam spore doświadczenie – tłumaczy Jacek Bury.
Jak napisała „Gazeta Wyborcza”, formuła wyborów nie spodobała się niektórym działaczom Nowoczesnej, którzy skarżyli się, że dowiedzieli się o nich przypadkiem i nie miały wpływu na dobór grona, które wybierało nowego szefa.
– To było ok. 50 osób, z których został wybrany zarząd – wyjaśnia Jacek Bury. – Nasze struktury przed wyborami tworzyliśmy w biegu, funkcjonują one coraz lepiej, ale wciąż pozostajemy mało widoczni w powiatach. To będzie moje główne zadanie. Mamy spore grono sympatyków, których będziemy sukcesywnie zapisywać do partii i organizować ich pracę w regionie. Na budowę struktur potrzebujemy sobie ok. pół roku.