Przemysław Czarnek, konstytucjonalista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, we wtorek został nowym wojewodą lubelskim. Dotychczas bezpośrednio nie zajmował się polityką. Czy wojewoda ze środowiska akademickiego to dobry wybór?
Przemysław Czarnek, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL, był jednym z trzech kandydatów na stanowisko wojewody, jakich kilka tygodni temu władzom krajowym Prawa i Sprawiedliwości zarekomendowali działacze lubelskich struktur partii.
Obok niego rekomendacje otrzymali Wojciech Żukowski, który Lubelskim Urzędem Wojewódzkim kierował w latach 2005-2007 i Robert Gmitruczuk, dyrektor biura senatora Grzegorza Biereckiego i były dyrektor delegatury LUW w Białej Podlaskiej.
Zdecydowało poparcie
W kuluarach mówiło się, że to właśnie ci dwaj ostatni kandydaci mają największe szanse na powołanie. Sam Czarnek, dotychczas bezpośrednio niezwiązany z polityką, nie uchodził za faworyta. Jednak przed trzema dniami to właśnie on odebrał nominację z rąk premier Beaty Szydło.
- Z propozycją w ubiegły piątek wyszedł minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, a we wtorek skonkretyzowała ją premier Beata Szydło - mówił pierwszego dnia swojego urzędowania nowy wojewoda.
Jak ustaliliśmy, w przypadku Żukowskiego o braku nominacji zdecydowało to, że musiałby zrezygnować z funkcji burmistrza Tomaszowa Lubelskiego, co oznaczałoby konieczność ogłoszenia przedterminowych wyborów. Co prawda w ubiegłorocznych wyborach samorządowych wygrał on ze znaczną przewagą, ale nie ma pewności, że inny kandydat PiS uzyskałby równie dobry wynik.
W tej sytuacji wydawało się, że wybór padnie na Gmitruczuka, który był popierany przez senatora Biereckiego, mającego mocną pozycję w partyjnej centrali. Podobno ostatecznie jednak decydujące okazało się poparcie, jakiego dr hab. Przemysławowi Czarnkowi udzielili posłowie Krzysztof Michałkiewicz z Lublina i Sławomir Zawiślak z Zamościa - pełnomocnicy PiS w obu okręgach wyborczych na terenie województwa lubelskiego.
Dołączył do drużyny
- Dołączacie w tej chwili do naszej drużyny. Wszyscy razem jesteśmy powołani do tego, aby realizować
dobrą zmianę. To bardzo ważne, abyście współpracowali z samorządami - mówiła premier Beata Szydło podczas wtorkowej uroczystości wręczania nominacji nowym wojewodom. Jak dodała „urzędy wojewódzkie muszą stać otworem do obywateli”. - Praca, pokora i służba obywatelom - to zadanie, które powinniśmy realizować.
Jak mówił Przemysław Czarnek dziennikarzom, jego głównym zadaniem nie będzie kreowanie polityki, ale jej wykonywanie i dostosowanie do rzeczywistości panującej w województwie.
- I taka jest moja pierwszoplanowa rola. Ale druga, o której we wtorek mówiła pani premier jest taka, że urząd jest dla ludzi. Mamy do nich wychodzić i tak będziemy robić. Zapewne często będę też gościł w terenie - tłumaczył wojewoda. - Dotychczas, pracując jako prawnik wiele spraw dotyczących całego województwa lubelskiego dotknąłem własną ręką i to na pewno będzie miało zastosowanie podczas sprawowania przeze mnie urzędu. Po trzecie, poprzez liczne spotkania, wojewoda jest też „uchem” rządu w terenie, bo jeśli rząd ma rozwiązywać problemy społeczne, to musi wiedzieć, jakie one są. Zależy nam na wychodzeniu do zwykłych ludzi, ale też stowarzyszeń, różnego rodzaju podmiotów i przedsiębiorców.
Ciekawe doświadczenie
Nowy wojewoda, jak sam przyznaje, do tej pory nie był osobą publiczną. - Nie było mnie więc szeroko widać w mediach, natomiast jako prawnik cały czas współpracowałem z posłem Sławomirem Zawiślakiem z Zamościa. W związku z tym miałem styczność z wieloma radnymi, burmistrzami, wójtami, którzy przez biuro poselskie się przewinęli. Stąd pewnie wyszła propozycja objęcia przeze mnie funkcji wojewody - mówił Przemysław Czarnek.
Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej podkreślał też, że zamierza łączyć obowiązki wojewody z pracą na uczelni.
- O ile zgodzi się na to minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Rektor KUL, ks. prof. Antoni Dębiński wyraził już na to zgodę - mówił wojewoda. - Nie widzę tu kolizji, ale jeśli taka zajdzie, to zrezygnuję z uczelni. Uważam jednak, że dla studentów zajęcia z wojewodą mogą być ciekawym doświadczeniem.
Teoria i praktyka
Czy wojewoda ze środowiska akademickiego to dobry wybór?
- Mieliśmy już wojewodów, którzy mieli stopnie naukowe. To ani nie przeszkadza, ani nie pomaga, wszystko zależy od predyspozycji danej osoby - komentuje prof. Grzegorz Janusz, dziekan Wydziału Politologii UMCS. - Dziś wojewoda ma mniejsze uprawnienia niż przed reformą administracyjną z 1999 roku, ale zakres jego obowiązków mimo wszystko jest dość znaczny. Wiedza teoretyczna na pewno jest w tym przypadku pomocna, a podstawową kwestią jest to, jak uda się ją zestawić z praktyką. O tym, czy był to dobry wybór będziemy mogli powiedzieć po zakończeniu kadencji.