Nie uda się rozpocząć prac przy lubelskiej skoczni narciarskiej w kwietniu. Trwają rozmowy
ze sponsorami, nadal nie ma też pozwolenia na budowę.
To on razem z bratem Aleksandrem i kolegą Damianem Widomskim kilka lat temu zbudowali niewielką skocznię przy ul. Liszkowskiego na Węglinie. Wkrótce obiekt zyskał tytuł najlepszej amatorskiej skoczni w Polsce. Lublinianom gratulował sam Adam Małysz.
Gdy w 2011 r. właściciele terenu zażądali rozebrania skoczni, młodzi pasjonaci nie dali za wygraną. Zebrali w Internecie ponad 23 tys. podpisów i nagrali film.
W kwietniu ub. roku MOSiR przekazał Stowarzyszeniu Krokiewka teren pod nową skocznię – obok hali Globus przy ul. Kazimierza Wielkiego. Przygotowaniem projektu (za darmo) zajęła się krakowska firma Inter Steel. Jej właściciel Krzysztof Wójcik pomagał w organizacji zawodów na starej Krokiewce.
Potem zaczęły się problemy. Najpierw okazało się, że formalności zajmą znacznie więcej czasu, niż zakładano. Oszacowano też koszty budowy skoczni. Są dwa warianty. Stalowa konstrukcja to koszt rzędu 150 tys. zł. Drewniana to ok. 50 tys. zł. Do tego ok. 10 tys. zł na wyposażenie. – Który wariant zrealizujemy, będzie zależało od tego, ile zdobędziemy pieniędzy. Oczywiście, wolelibyśmy skocznię stalową – mówił na naszych łamach Maksymilian Furtak.
Stowarzyszenie przygotowało profesjonalną ofertę dla potencjalnych sponsorów. Na stronie www.krokiewka.pl znalazły się informacje o skoczni. Można tam też przeczytać o możliwościach umieszczenia reklam na obiekcie i innych korzyściach dla reklamodawców.
– Mamy kilku potencjalnych sponsorów. Rozmowy cały czas trwają, są zaawansowane – mówi Furtak. – Najlepiej, gdyby w projekt włączyły się 3–4 duże firmy i podzieliły koszty między sobą. Sponsorzy, z którymi się spotykamy, sami mają też rozmawiać z innymi firmami. Finansowo wszystko wygląda optymistycznie. Choć oczywiście ciągle zapraszamy do współpracy wszystkich zainteresowanych.
Problem w tym, że nadal nie ma pozwolenia na budowę. – Wszystkie rzeczy związane z dokumentacją koordynuje firma z Krakowa, z którą współpracujemy – tłumaczy Maksymilian. – Tyle że krakowianie mają teraz jakieś przejściowe problemy. Nam pozostaje jedynie cierpliwie czekać. Mam nadzieję, że już niedługo.