Nagrody w wysokości 15 tys. zł brutto otrzymał w 2017 roku wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Na konto wicewojewody Roberta Gmitruczuka wpłynęło 13 tys. zł. W skali kraju były to jedne z najniższych premii dla szefów urzędów wojewódzkich.
Kilka dni temu pisaliśmy o sowitych ekstra pensjach dla członków rządu, na które w ubiegłym roku wydano łącznie ponad 74 mln zł. Wśród nagrodzonych znaleźli się dwaj wiceministrowie z województwa lubelskiego.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Krzysztof Michałkiewicz otrzymał 54,5 tys. zł, a pełniący tę samą funkcję w Ministerstwie Sportu i Turystyki Jarosław Stawiarski – 51,5 tys. zł. Premier Beata Szydło nagrody za 2017 rok przyznała także przedstawicielom rządu w terenie.
Wojewoda Czarnek na końcu stawki
Najbardziej doceniono wojewodę kujawsko-pomorskiego, który dodatkowo zarobił łącznie 25 tys. zł. Jego zastępca dostał 17,5 tys. zł. Drugi w kolejności wojewoda dolnośląski otrzymał z tytułu nagród 23 tys. zł, a jego zastępca – 18 tys. zł. Po 21 tys. zł wyniosły premie dla wojewodów mazowieckiego, małopolskiego i świętokrzyskiego.
Pod tym względem kierownictwo Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego plasuje się więc na końcu stawki. – Wojewoda Czarnek w kwietniu, sierpniu i wrześniu otrzymywał po 3 tys. zł, a w grudniu 6 tys. zł. W przypadku wicewojewody Gmitruczuka nagroda w styczniu wyniosła 3 tys. zł, w kwietniu i sierpniu po 2,5 tys. zł, a w grudniu 5 tys. zł – wylicza Andrzej Szarlip z biura wojewody lubelskiego.
Co ciekawe, premie w takiej samej wysokości co Przemysław Czarnek w ubiegłym roku dostawał wojewoda pomorski Dariusz Drelich. Ten sam, który był krytykowany za brak właściwych działań po nawałnicach, jakie nawiedziły Pomorze w sierpniu 2017 roku. – Do zbierania gałęzi i zamiatania liści nie będziemy wzywać wojska – powiedział dziennikarzom pytany o to, czy do pomocy poszkodowanym zostaną wysłani żołnierze. Informacja o przyznanych mu już po tych wydarzeniach nagrodach wzbudziła kontrowersje wśród polityków opozycji.
– O wysokości nagród decydowała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. My tego nie komentujemy – mówi nam Szarlip.
„Odeszli” razem z premier Szydło. Co dalej?
Przypomnijmy, że zgodnie z art. 38. Ustawy o Radzie Ministrów w grudniu wraz z dymisją premier Beaty Szydło rezygnacje ze stanowisk złożyli wszyscy wojewodowie i wicewojewodowie. I choć formalnie wciąż sprawowali swoje funkcje, to nowy premier na rozstrzygnięcie w tej sprawie ma trzy miesiące. Ten termin mija w marcu, jednak jak poinformowano nas w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, sprawa jest już zamknięta.
– 30 stycznia podczas spotkania z wojewodami, premier powiedział im, że po zasięgnięciu opinii ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego zdecydował się nie przyjmować złożonych dymisji – mówi Marek Wieczerzak, doradca wojewody.
Te słowa musiały paść za zamkniętymi drzwiami, bo podczas części spotkania z udziałem mediów premier Morawiecki o tym nie wspominał. Nagranie można obejrzeć na stronie internetowej KPRM.
Wczoraj mailowo poprosiliśmy Centrum Informacyjne Rządu o potwierdzenie tej informacji, ale do zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.