Nasza Czytelniczka podejrzewa, że złodzieje zaczęli działać nowa metodą - na strażnika granicznego. Jej tato rano miał podejrzaną wizytę dwóch mężczyzn podających się za strażników.
W czwartek rano o 6.50 ktoś zadzwonił do drzwi ojca naszej Czytelniczki. – Tato, osoba w mocno podeszłym wieku, poszedł otworzyć. Za drzwiami stało dwóch młodych mężczyzn podających się za strażników granicznych. Podobno mieli jakieś identyfikatory ze sobą, ale ojciec się im nie przyjrzał. Powiedzieli, że przychodzą zapytać o jakąś Ukrainkę, czy ojciec czegoś o niej nie wie, bo ona ubiega się o azyl w Polsce. Na dowód, że taka Ukrainka w ogóle istnieje, mieli ze sobą... portret pamięciowy, zamiast zdjęcia – opisuje sytuację nasza Czytelniczka.
- Czy Straż Graniczna przeprowadza tego typu akcje? U nas nikt taki nie mieszka, a oni jako rzekoma SG powinni znać jej dokładny adres i rozpytywać co najwyżej pod tym właśnie adresem. Zakładam więc, że byli to jacyś oszuści czy złodzieje robiący obchód i sprawdzający, jakie osoby tu mieszkają, czy łatwowierne, czy nie, czy wpuściliby ewentualnie do domu, czy nie... – dodaje Czytelniczka.
Z pytaniem o te wątpliwości zwróciliśmy się do Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
– Strażnicy mogą prowadzić takie działania, ale zawsze muszą okazać legitymację służbową, przedstawić się z imienia i nazwiska oraz podać cel wizyty – mówi por. Dariusz Sienicki, oficer prasowy NOSG w Chełmie.
W razie wątpliwości można zawsze wezwać policję. Nie ma obowiązku wpuszczani do domu służb mundurowych bez nakazu prokuratorskiego.