W środę zakończyła się duża wycinka na skraju Starego Gaju. – Usuwaliśmy te drzewa, które i tak by za jakiś czas zamarły – tłumaczą w nadleśnictwie. – To była planowa akcja, prowadzona raz na 10 lat, zgodnie ze sztuką i pozwoleniami.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Widok pociętych drzew najbardziej niepokoi mieszkańców osiedli ciągnących się wzdłuż Starego Gaju. – Wycinane są wszystkie dęby, młode i stare, od strony bloków – alarmuje nas pan Janusz. Ale gdy jedziemy na miejsce, okazuje się, że wcale nie są usuwane wszystkie dęby, ale tylko niektóre. Świeżych pniaków jest sporo, ale między nimi wciąż rosną inne dęby i mają tu zostać. – Taką wycinkę robi się co 10 lat – słyszymy od pracujących na miejscu leśników.
Akcja prowadzona była w mającym kształt trójkąta fragmencie lasu leżącym między osiedlem Widok a torami kolejowymi. Taki klin zaczyna się tuż za zejściem od pętli autobusowej znajdującej się na końcu ul. Filaretów.
Właśnie w tym pięciohektarowym trójkącie usunięto około 400 dębów. – Wycinamy te słabsze i zaatakowane przez szkodnika opiętka – mówi leśnik. – Widzi pan te suche gałęzie? To przez opiętka. Niszczy miazgę w pniu i drzewo nie pobiera w górę pokarmu.
To samo mówi nadleśnictwo. – Usuwamy przede wszystkim drzewa starsze i chore, które w przyszłości same by zamarły. My tylko wyprzedzamy naturalny proces, żeby stworzyć odpowiednie warunki do rozwoju sąsiednim drzewom – tłumaczy Rafał Cieślak, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Świdnik, któremu podlega lubelski Stary Gaj. – To tak samo, jak ogrodnicy przerywają marchewkę i pietruszkę.
Właśnie dlatego usunięte dęby nie będą w tym miejscu zastępowane nowymi, a pracujący na miejscu leśnicy przyznają, że i tak rosną tu dość gęsto i za jakiś czas tym zdrowszym trzeba będzie zrobić więcej miejsca. Zwłaszcza, że ten fragment lasu jest jeszcze stosunkowo młody, ma mniej więcej 70 lat. – Wycinka wynika z planu urządzenia lasu, prowadzona jest raz na 10 lat – mówi Cieślak.
Leśnicy zapowiadają też, że przy okazji usuną ze Starego Gaju ślady działalności innego, o wiele bardziej uciążliwego gatunku szkodnika, którym jest człowiek. Niebieskie worki z zebranymi z lasu śmieciami tymczasowo złożyli na dnie ciągnącej się przy lesie doliny.