Ruszył proces odwoławczy byłych już policjantów, skazanych w sprawie o znęcanie się nad zatrzymanymi. Jeden z nich miał razić swoją ofiarę paralizatorem w genitalia. Wszystkim wymierzono kary bezwzględnego więzienia.
Pierwszy wyrok w sprawie mundurowych z lubelskiej „trójki” zapadł w styczniu. Marcin G. odpowiadał m. in. za bicie i rażenie paralizatorem dwóch zatrzymanych. Pozostali oskarżeni – Łukasz U. i Piotr D. pozwalali mu na to – ocenił sąd.
– To były tortury, nieludzkie, bezsensowne zachowanie – uzasadniał styczniowy wyrok sędzia Jarosław Dul, z Sądu Rejonowego Lublin – Zachód.
Marcin G. został skazany na 3 lata więzienia. Jego koledzy dostali po roku pozbawienia wolności. Wszyscy mają również kilkuletnie zakazy pracy w policji. Muszą również zapłacić na rzecz jednego z pokrzywdzonych od 50 do 5 tys zł.
Chcą uniewinnienia
Od tego rozstrzygnięcia odwołali się zarówno obrońcy oskarżonych, jak i prokuratura. Pierwsi wnoszą o uniewinnienie swoich klientów. Śledczy natomiast domagają się zaostrzenia kary wobec Marcina G. z 3 lat do 4,5 roku więzienia.
W piątek sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie. Wbrew oczekiwaniom obrońców sąd nie ogłosił wyroku. Postanowił natomiast uzupełnić materiał dowodowy.
Na kolejnej rozprawie odtworzone będą nagrania z monitoringu w lubelskiej „izbie wytrzeźwień”. To tam policjanci mieli znęcać się nad zatrzymanymi. Sąd zapozna się również ze zdjęciami obrażeń, jakie odniósł główny pokrzywdzony – Igor C. Francuz zostanie również wezwany do złożenie kolejnych zeznań. Sąd wystąpi także o informacje dotyczące jednego z biegłych lekarzy, który wcześniej opiniował sprawie. Przeciwko mężczyźnie toczą się bowiem postępowania karne, a on sam – jak ustalono nieoficjalnie, trafił do aresztu i został wykreślony z listy biegłych.
Podczas piątkowej rozprawy sąd nie zgodził się na zwolnienie z aresztu głównego oskarżonego – Marcina G. Były policjant od ponad roku jest za kratami.
– Na tym etapie postępowania nic już nie przemawia za tym, by nadal był pozbawiony wolności – przekonywał Stanisław Estreich, obrońca Marcina G.
Sąd uznał jednak, że były policjant powinien zostać w areszcie do końca października.
"Uczył Francuza polskiego"
Proces Marcina G,. i jego kolegów dotyczy wydarzeń z ubiegłorocznej Nocy Kultury. Policjanci interweniowali wówczas wobec dwóch młodych ludzi. Francuza – Igora C. oraz studenta, Rafała K. Zatrzymani trafili do izby wytrzeźwień. Z akt sprawy wynika, że byli bici i rażeni paralizatorem przez Marcina G. Policjant miał w ten sposób „uczyć Francuza polskiego”. Ściągnął mu spodnie i raził w genitalia. Drugi z pokrzywdzonych został porażony, kiedy siedział w jednym z pomieszczeń izby wytrzeźwień. Był bezbronny.
Łukasz U. i Piotr D. mieli spokojnie przyglądać się, jak ich kolega z komisariatu znęca się nad Igorem C. Wszyscy oskarżeni od początku nie przyznawali się do winy.
Skandal wyszedł na jaw ponieważ Igor C. zawiadomił o wszystkim media. W szafce Marcina G. znaleziono później prywatny paralizator, którego nie miał prawa używać na służbie. Dowodami w sprawie były również nagrania z kamer monitoringu oraz zeznania dwóch pracownic izby wytrzeźwień.
Po wybuchu afery, wszyscy oskarżeni zostali natychmiast wyrzuceni z szeregów policji. Sprawa wróci na wokandę 10 września.