Jest nowy problem z przebudową wiaduktu kolejowego nad Diamentową. Wczoraj miało stąd zniknąć tymczasowe oznakowanie jezdni. Nie zniknęło, zaś kierowcy mogą się tutaj spodziewać… ponownego zamykania skrajnych pasów ruchu.
Drogowy serial „przebudowa wiaduktu” zaczął się w styczniu 2018 r. W tytułowej roli występuje wiadukt, którym biegną tory prowadzące z Lublina w kierunku Stalowej Woli i Warszawy.
Kolejarze, którzy zlecali przebudowę, podawali już wiele terminów zakończenia utrudnień w ruchu. Jednak żadnego z nich nie udało się dotrzymać. Najpierw prace przedłużyły się z powodu rezygnacji wykonawcy i konieczności wybrania nowego. Następną zmianę terminu tłumaczono gorszym od spodziewanego stanem pewnych elementów wiaduktu. Za kolejny poślizg obwiniono zimę.
Ostatnim podawanym terminem był 10 czerwca, czyli wczoraj. Zapowiadano, że właśnie tego dnia kierowcy będą mogli się poruszać wszystkimi pasami jezdni, a z ulicy zniknie tymczasowe oznakowanie. I chociaż wszystkie pasy ruchu są już dostępne od kilku dni, to jednak tymczasowe oznakowanie wczoraj nie zniknęło.
W rejonie wiaduktu wciąż obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h, skądinąd powszechnie ignorowane. Wciąż skreślone są tablice informujące o tym, który pas ruchu należy zająć, by jechać do ul. Krochmalnej, a który poprowadzi nas do ul. Jana Pawła II.
Okazuje się, że tymczasowe oznakowanie jeszcze pozostanie, bo pod wiaduktem brakuje jeszcze jednego, istotnego elementu. Chodzi o bariery energochłonne, które powinny być zamontowane wzdłuż lewej krawędzi jezdni.
Takie urządzenia mają zmniejszyć ryzyko wypadku, w którym rozpędzony samochód wypada z jezdni ul. Diamentowej i rozbija się o filar wiaduktu, a przed przebudową dochodziło do takich wypadków, także śmiertelnych. W 2014 r. zginął tu pasażer BMW, w 2016 r. pasażerka toyoty.
Barier nie ma, chociaż projekt przebudowy wiaduktu przewidywał ich montaż. Instalacja miała się zacząć 2 czerwca i trwać nieco ponad tydzień. Do dzisiaj nawet się nie zaczęła. Okazało się, że projekt jest wadliwy i trzeba go poprawić.
Z tego powodu tymczasowe oznakowanie nie będzie na razie usuwane. Po poprawieniu projektu zacznie się montaż barier energochłonnych, a to będzie się wiązało z powrotem utrudnień w ruchu.
– Zamknięte zostaną wtedy lewe pasy obu jezdni – zapowiada Mariusz Szymański z firmy iKOM, która odpowiada za oznakowanie ulic w rejonie przebudowywanego wiaduktu. Prace prowadzone są na zlecenie kolei przez wrocławską firmę Track Tec Construction, w praktyce roboty przy wiadukcie prowadzi tarnobrzeska firma Intop.