Od wielu miesięcy miasto nie może uporać się z dzikim wysypiskiem przy Dulęby. Interwencje mieszkańców nic nie dają. Urzędnicy tłumaczą, że... nie znaleźli zgodnego z prawem sposobu na to, by wywieźć śmieci z prywatnego terenu.
Straż Miejska twierdzi, że co mogła, to zrobiła. - Właścicielka terenu jest po dziewięćdziesiątce i mieszka poza Lublinem. Wyczerpaliśmy możliwości kontaktu z tą osobą - zapewnia Ryszarda Bańka ze Straży Miejskiej. - Wystąpiliśmy do miasta o zajęcie się tą sprawą.
- Na tę chwilę nie ma prawnych możliwości, aby miasto weszło na posesję i posprzątało. Nazywa się to "wykonanie zastępcze”. Były takie przymiarki, ale radcowie prawni mieli zastrzeżenia do projektu prezydenckiego zarządzenia regulującego takie przypadki i dlatego nie zostało ono podpisane - twierdzi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. - Możemy tylko wszcząć postępowanie administracyjne, które skutkowałoby zobowiązaniem właściciela terenu do uprzątnięcia działki. A przymuszeniem byłaby grzywna.
To, co w Lublinie jest niemożliwe, wykonalne jest np. w Gdyni, której samorząd ponad miesiąc temu rozstrzygnął przetarg na usuwanie dzikich wysypisk, a umowa obejmuje również "usuwanie odpadów nielegalnie magazynowanych lub składowanych na terenach innych niż gminne, w ramach wykonania zastępczego przez gminę”.
Z kolei mieszkanka Wieniawy poskarżyła nam się na bałagan przy ul. Snopkowskiej. - Kiedy zgłaszałam problem? Trzy miesiące temu, jak nie dawniej. I nic - mówi pani Monika, która ma dość oglądania śmietniska. - I z jednej, i z drugiej strony tunelu.
- Snopkowska zostanie posprzątana do końca tygodnia, podobnie jak ul. Niecała - zapewnia Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. - We wtorek sprzątane były dzikie wysypiska przy al. Warszawskiej, Siennej, Białkowskiej Górze, a w przyszłym tygodniu będą te przy ul. Dłotlice oraz Pliszczyńskiej i Lipskiej.