Dzielnice położone daleko od zatłoczonych centrów miast i niewielkie miejscowości stają się coraz bardziej atrakcyjne dla poszukujących mieszkań. Atutem jest nie tylko lokalizacja, ale i przystępna cena.
– Osiem na dziesięć osób, które zgłaszają się do naszego biura, decyduje się na mieszkania zlokalizowane w tzw. dzielnicach sypialnych – przyznaje Marcin Rogowski z biura nieruchomości HomePlace w Lublinie. – Szczególnie dużą popularnością cieszą się południowe części miasta, tj. Czuby i Węglin. Osiedla, które tam powstają, mają opinię zadbanych, estetycznych i spokojnych. Z jednej strony są położone blisko lasu i innych terenów zielonych, a z drugiej są wyposażone w całą niezbędną infrastrukturę, od sklepów po przedszkola.
Mieszkania na takich osiedlach są tańsze niż te położone w centrum miasta. Różnica w przeliczeniu na metr kwadratowy może sięgać nawet kilkudziesięciu procent.
– Klienci świadomie wybierają wiec bardziej ustronne części Lublina – mówi Ewa Starownik z firmy deweloperskiej Willowa II. – Poza ceną, istotna jest dla nich także przyjazna architektura takich dzielnic. Nie brakuje na nich placów zabaw dla dzieci, alejek spacerowych i innych miejsc do wypoczynku.
Dla niektórych zaciszna, sypialna dzielnica to jeszcze za mało. Wiele osób zaczyna doceniać zalety mieszkania w mniejszych miejscowościach. Eksperci przewidują, że trend ten jest na tyle silny, że w kolejnych latach wpłynie na populacje największych miast Polski. Według prognozy GUS, w przypadku Lublina oznacza to spadek liczby mieszkańców z 342 tys. w 2014 roku do 265 tys. w roku 2050.
– Dla wielu osób, nawet codzienne dojazdy do pracy z mniejszych miejscowości do większych miast, przestają być problemem. Dlatego w tej chwili dobrze sprzedają się nie tylko mieszkania w Lublinie, ale i np. w Nałęczowie – dodaje Starownik. – Dla tych, którzy podróżują samochodem, pokonanie trasy z tej miejscowości do Lublina, często nie zajmuje nawet więcej czasu niż przejazd przez centrum miasta.