„Krakowski Korczak”, jak bywa nazywany Dawid Alter Kurzmann, może zostać patronem jednej z lubelskich ulic. Petycję w tej sprawie rozpatrzyła dziś rano Rada Miasta, która uznała, że Kurzmann jest wart upamiętnienia.
W październiku 1942 r. krakowski chasyd, kupiec, filantrop i działacz społeczny odmówił opuszczenia dzieci z likwidowanego przez Niemców żydowskiego sierocińca, więc został z nimi wywieziony do obozu zagłady w Bełżcu, gdzie wszystkich zabito.
Wraz z dziećmi na śmierć pojechała też kierująca sierocińcem Anna Feuerstein i jej mąż Juliusz. Kurzmann prowadził finanse wspomnianego sierocińca, dla którego poświęcił swój majątek.
O upamiętnienie tej postaci upomniała się szczecińska fundacja POLANSKI-Foundation, składając petycję w sprawie nadania imienia Kurzmanna jednej z ulic, skwerowi bądź parkowi na terenie Lublina.
Większość Rady Miasta uznała w czwartek tę petycję za zasadną. Przeciwny takiej decyzji był m.in. Piotr Gawryszczak, przewodniczący opozycyjnego wobec prezydenta klubu radnych PiS.
– Pan Dawid Alter Kurzmann w żaden sposób nie jest związany z Lublinem. Urodził się w Rzeszowie, był mieszkańcem Krakowa i tam działał – przekonywał Gawryszczak. Podkreślał, że jedyny związek Kurzmanna z Lublinem sprowadzał się do finansowego wspierania lubelskiej Jesziwy, którą przed wojną wspierało wielu innych chasydów.
– Dla mnie samo wsparcie finansowe tej szkoły na duże znaczenie dla historii Lublina – twierdził tymczasem radny Zbigniew Jurkowski z klubu radnych Krzysztofa Żuka. – Jeżeli jedynym kryterium upamiętnienia w Lublinie miałoby być związanie postaci z Lublinem, to nie mielibyśmy np. placu prezydenta Kaczyńskiego – podkreślał radny Dariusz Sadowski (klub Żuka).
Głosowanie radnych nie oznacza jeszcze, że na mapie Lublina rzeczywiście pojawi się ulica, park lub skwer imienia Kurzmanna, wymagałoby to odrębnej uchwały.