Delegacja władz Lublina jedzie do stolicy Estonii sprawdzić, jak działa tam bezpłatna komunikacja.
– Mamy już umówione na wtorek spotkanie z wicemerem Tallina, będziemy też rozmawiać z osobami zajmującymi się komunikacją miejską – mówi Tomasz Fulara, prezes MPK Lublin.
Estońska stolica jest największym europejskim miastem, które zdecydowało się na wprowadzenie bezpłatnych przejazdów. Dla mieszkańców miasta komunikacja jest tam darmowa od początku 2013 r. Tallin liczy, że dzięki temu przyciągnie nowych podatników. Tylko w styczniu, według oficjalnych danych, miastu przybyło 3 tys. mieszkańców.
– Mam pewne wątpliwości, czy to rozwiązanie da się przełożyć na polskie realia – przyznaje Grzegorz Siemiński, zastępca prezydenta Lublina, który również wybiera się do Estonii. – Na tę chwilę jestem pesymistą, ale chcemy dowiedzieć się, na czym polega ewenement, o którym mówi się w całej Europie. Być może to rozwiązanie przynosi jakieś efekty, których na razie nie dostrzegamy.
O ile w Tallinie komunikacja miejska w znacznym stopniu opierała się na dotacjach z miasta, o tyle w Lublinie większość jej kosztów pokrywają wpływy ze sprzedaży biletów. – Dlatego dodatkowy ciężar, który miasto musiałoby ponieść decydując się na darmową komunikację byłby dosyć znaczący – przyznaje Siemiński.
W zeszłym roku wykup kursów od przewoźników kosztował 119 mln złotych, ale prawie 61 proc. tej kwoty udało się pozyskać z biletów. W efekcie dopłata z miejskiej wyniosła tylko niecałe 47 mln zł.
Najmocniejszą dotąd oficjalną deklaracją władz Lublina co do cen biletów jest zapowiedź, że w tym roku stawki opłat za przejazd w Lublinie pozostaną niezmienione. – Nie podwyższamy cen i nie będziemy ich podwyższać – zapewnia Krzysztof Żuk, prezydent miasta.