Miały być skutecznym sposobem na drogowych piratów. Ale wandale zabrali się za niszczenie skrzynek, w których montowane są aparaty robiące zdjęcia kierowcom. W Lublinie to już prawdziwa plaga.
– Np. maszt przy ul. Romera zamalowali jeszcze zanim przekazał go wykonawca – mówi Stanisław Wąsiel z Wydziału Dróg i Mostów Urzędu Miasta w Lublinie.
Podobnie stało się z masztem przy ul. Jana Pawła II obok przejścia, na którym wcześniej zginął pieszy. Co ciekawe, w Internecie od razu pojawiły się... pochwały.
– Jedna noc wystarczyła, by ktoś myślący i widzący chorą politykę miasta, polegającą na stawianiu fotoradarów zamiast remontów dróg podjął takie działanie – pisał internauta el. – Każdy fotoradar powinien być zamazany sprayem – grzmiał atb.
Niestety, są kolejne zniszczenia. – Ktoś pomazał maszt przy Diamentowej i zdewastował skrzynkę na maszcie przy Krochmalnej – wylicza Wąsiel. W tym ostatnim miejscu wandal musiał zadać sobie sporo trudu, by na wysokości ok. 3 metrów wyłamać zamek, pogiąć skrzynkę, ukraść jej drzwi i zbić szybkę.
Zaniepokojone władze miasta na piątek zaplanowały objazd z udziałem firm zajmujących się sygnalizacją świetlną. To właśnie one od tej pory będą też odpowiadać za stan masztów.
Tymczasem niszczenie urządzeń odbywa się także przy drogach krajowych. – Z naszymi akurat nie było problemów, ale wiemy, że uszkadzane były maszty stawiane przez gminy – mówi Zdzisław Tworek z lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Przykład? Maszt w Dębówce, którego już nie ma, bo został zdjęty do naprawy. To nie były przypadkowe uszkodzenia.
Co na to kierowcy? – Fotoradarów nie jest za dużo, bo za kierownicą nie o to chodzi, żeby szaleć po mieście 100 km/h. Jak dla mnie, to mogłyby być nawet i przed każdym przejściem dla pieszych – mówi Łukasz Stępień, który jeździ dużo po Lublinie. – Ale mimo wszystko myślę, że maszty dają tylko to, że kierowcy zwalniają na ich widok, a dalej znowu jadą, jak szaleni.
Do tej pory w ręce policji nie wpadł ani jeden wandal niszczący maszty. – Dopóki miasto, czyli właściciel urządzenia, nie złoży zawiadomienia, nie prowadzimy czynności – mówi Arkadiusz Arciszewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.