W zeszłym roku ubyło ponad 3200 zameldowanych mieszkańców. Chociaż miasto się kurczy, to jego władze bronią optymistycznego założenia, że mieszkańców będzie przybywać. Właśnie tym argumentem tłumaczyły przeznaczanie nowych terenów pod budownictwo.
Przy liczeniu mieszkańców miasta trudno jest o jednoznaczne liczby. W czasie potrzebnym na przeczytanie tego tekstu ktoś może się urodzić, ktoś może umrzeć, a ktoś może zdecydować, że rzuca to wszystko i wyjeżdża w Bieszczady. Co rok sięgamy więc po liczbę osób zameldowanych – rejestr prowadzony przez Urząd Miasta.
W ostatnim dniu 2021 roku Lublin miał 322 212 zameldowanych na pobyt stały lub czasowy. W porównaniu z sylwestrem 2020/21 oznacza to ubytek 3 227 osób.
Demograficzna przepaść
– Wpływ na to miał przede wszystkim ujemny przyrost naturalny. 2021 rok był wyjątkowo trudny z uwagi na dużą liczbę zgonów – komentuje Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. Zwraca uwagę na przepaść między liczbą narodzin a zgonów.
W zeszłym roku liczba nowo urodzonych dzieci zameldowanych w Lublinie wyniosła 2 888. W tym samym czasie zmarło aż 4 615 osób, których ostatnim miejscem zameldowania był Lublin. Ten rozdźwięk jest coraz większy.
Liczba narodzin szybko maleje. W roku 2019 zameldowano w Lublinie 3 232 noworodki, w roku 2020 już tylko 3 062, zaś w zeszłym roku 2 888.
Z kolei liczba zgonów gwałtownie rośnie. W roku 2019 zmarło 3 397 osób, których ostatnim miejscem zameldowania był Lublin. W roku 2020 było już 4 116 takich zgonów, a w zeszłym roku o 500 więcej.
Decydują też pieniądze
Drastycznie spadła liczba osób zameldowanych na pobyt stały. W sylwestra było ich już tylko 314 428, czyli o 3 726 mniej w porównaniu z wcześniejszym rokiem.
– Z rejestru mieszkańców niejednokrotnie wynika, że osoby wymeldowujące się to osoby, które pracując czasowo za granicą, nie chcą podlegać tzw. podwójnemu opodatkowaniu – zauważa Głazik. – Zdarza się również, że wymeldowują się osoby, które „znikając z systemu” próbują uniknąć opłaty za odbiór odpadów komunalnych.
Ekonomia decyduje również o wyprowadzce z Lublina i budowie domu pod miastem. Działki są tańsze, a dobry dojazd pozwala korzystać jednocześnie z uroków miejskiego życia i wiejskiego spokoju.
To nie zaczęło się dziś
Ubytek mieszkańców trwa od lat. W ostatnim dniu 2018 roku Lublin miał jeszcze 329 425 zameldowanych osób. W roku 2019 ubyło ich 385. Potem zaczął się drastyczny spadek.
W roku 2020 miasto straciło 3601 zameldowanych mieszkańców, a w roku 2021 kolejnych 3 227. Oznacza to, że przez trzy lata miasto stopniało o 7 213 osób. A to prawie tak jakby opustoszał w tym czasie cały Felin lub Sławinek albo Konstantynów.
– Lublin nie wyróżnia się na tle innych miast – przekonuje Ratusz. Przyznaje, że przez 20 lat liczba ludności zmalała o 3 do 4 proc. – Są też miasta, jak Łódź, Poznań, Kielce czy miasta aglomeracji śląskiej, w których liczba ludności zmniejszyła się nawet 2-3 razy bardziej. Wyjątkiem jest grupa kilku miast, które rozszerzały granice, włączając tereny sąsiednich gmin, np. Rzeszów, Zielona Góra, Opole.
Wiara czyni cuda?
Chociaż Lublin się kurczy, to jego władze bronią optymistycznego założenia, że miastu będzie przybywać mieszkańców. Miejscy planiści, którzy szacowali powierzchnię potrzebną pod nową zabudowę, przyjęli, że do 2050 r. liczba lublinian przekroczy 381 tys.
Na takim założeniu oparte zostało tzw. studium przestrzenne przyjęte przez Radę Miasta w 2019 r. Wskazano w nim nowe tereny pod budowę bloków, m.in. na górkach czechowskich. Wszystko to w sytuacji, gdy oficjalne prognozy Głównego Urzędu Statystycznego przewidują stały spadek liczby ludności.
Ale Ratusz obstaje przy swoim. – Zakładając, że rządowe programy dotyczące polityki prorodzinnej, finansowego wspierania osób w posiadaniu własnego mieszkania, a także wzmacniania aktywności ekonomicznej przyniosą spodziewane efekty, można szacować, że liczba ludności Lublina wzrośnie do 2050 roku do 381 600 osób – przekonuje Głazik. – Studium, jako dokument kierunkowy dla miasta, musi zakładać tendencje wzrostowe i perspektywy rozwoju.