Ponad 105 tys. zł kosztowały podatników wyjazdy zagraniczne posłów z naszego województwa. Parlamentarzyści podróżowali głównie po Europie, ale są też tacy, którzy wybrali się do Maroko, Zambii i USA
O wykaz służbowych wyjazdów zagranicznych posłów zwróciło się Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste. Z otrzymanych z Kancelarii Sejmu informacji wynika, że od listopada 2015 do końca 2016 roku takich podróży było w sumie 664. Najwięcej – 18 razy podróżował Grzegorz Janik (PiS). O jeden wyjazd mniej ma na swoim koncie Piotr Apel (Kukiz’15) i Michał Dworczyk (PiS), a kolejny w podróżniczym rankingu Killion Munyama (PO) wyjeżdżał 13 razy.
Posłom z województwa lubelskiego do rekordzistów daleko. W sześciu wyjazdach służbowych uczestniczyła posłanka Beata Mazurek. Rzeczniczka klubu parlamentarnego PiS trzy razy była w Budapeszcie, dwa razy we Lwowie i raz w Kijowie. Jej podróże łącznie kosztowały blisko 8,5 tys. zł.
To niewiele w porównaniu z kosztem wojaży posła Jana Łopaty. Polityk PSL gościł w Kazachstanie, Gruzji, Rosji, Macedonii i Stanach Zjednoczonych, co łącznie pochłonęło niemal 53 tys. zł. Najbardziej kosztowna była jego wizyta za oceanem, za którą Kancelaria Sejmu zapłaciła ponad 21 tys. zł. Podczas tygodniowego pobytu związanego z obserwacją wyborów prezydenckich nasz parlamentarzysta znalazł czas, by wybrać się na mecz koszykarskiej ligi NBA. Po spotkaniu wraz z dwoma innymi posłami zrobił sobie zdjęcie z Marcinem Gortatem, które krążyło później po portalach społecznościowych.
>> Ile posłowie z woj. lubelskiego wydali na podróże? PRZEJDŹ DO LISTY
– Nasz udział w meczu nie był związany z obserwacją wyborów. Ale bilety kupiliśmy za swoje pieniądze. Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy zobaczyć zwycięstwo drużyny Marcina Gortata – mówił nam wtedy poseł Łopata.
Podatnicy zapłacili też za cztery wyjazdy Agaty Borowiec z PiS. Oprócz Rygi, Bratysławy i Brukseli odwiedziła marokański Tanger, gdzie brała udział w posiedzeniu Unii dla Śródziemnomorza.
– Dyskusję zdominował wtedy temat uchodźców. Uczestnictwo Polski w tym wyjeździe było bardzo ważne, bo dzięki temu mogliśmy poznać stanowisko krajów północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Rozmowy były bardzo burzliwe – opowiada parlamentarzystka i dodaje, że podczas wizyty nie miała zbyt wiele czasu na zwiedzanie malowniczego miasta. – Udało nam się wyjść tylko na wieczorny spacer uliczkami Tangeru – mówi.
Afrykę odwiedziła też inna posłanka PiS Elżbieta Kruk. Była przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wzięła udział w posiedzeniu Zgromadzenia Unii Międzyparlamentarnej. Koszt jej wyjazdu to blisko 17,5 tys. zł.
Parlamentarzyści podkreślają, że podczas służbowych wyjazdów reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej. Niektórzy mają okazję robić to na boisku. W tym gronie jest poseł PO Grzegorz Raniewicz, który w maju ubiegłego roku pojechał do tureckiej Antalyi na międzyparlamentarny mecz piłki nożnej. Wyniku jednak nie pamięta.
– Spotkanie było rozegrane tylko przy okazji, na miejscu uczestniczyliśmy w spotkaniach dotyczących naszej pracy. Mogliśmy poznać ten kraj i opowiedzieć o naszych doświadczeniach związanych z demokracją – mówi poseł i dodaje, że wyjazd był organizowany przez stronę turecką. Kancelaria Sejmu opłaciła tylko loty i diety dla 15-osobowej delegacji. Koszt na osobę wyniósł ok. 4 tys. zł.