340 tys. zł, czyli dorobek całego życia, straciła na poleconych jej w banku obligacjach 81-letnia Krystyna Rafalska z Lublina. Na liście osób, które zainwestowały w papiery GetBacku, jest znacznie więcej mieszkańców regionu
– Najpierw wyrzucałam sobie, że jestem taka głupia i dałam się tak oszukać, ale okazało się, że pieniądze w ten sam sposób straciło ponad 9 tys. osób – mówi Krystyna Rafalska z trudem zbierając myśli. Przeszła dwa zawały. Stres związany z utratą przez lata oszczędzanych pieniędzy dodatkowo źle odbija się na jej zdrowiu.
Wszystko zaczęło się w tamtym roku. Rafalska była klientką IdeaBanku. Jej konto przeniesiono do Lion’s Bank. Jak twierdzi – stało się to bez jej wiedzy. – Firmy się podzieliły i kiedy poszłam załatwić w banku jakąś sprawę, okazało się, że jestem już w innym – opowiada. – A potem makler tego banku powiedział nam, że są nowe obligacje, w które oni wchodzą. W końcu w banku najlepiej wiedzą, jak obracać pieniędzmi. Wraz z mężem zgodziliśmy się, bo tak powiedział nie jakiś naciągacz tylko pracownik banku, a więc instytucji, której ufaliśmy.
Zainwestowali 340 tys. zł
Rafalscy zainwestowali w papiery firmy windykacyjnej GetBack 340 tys. zł. Były to wspólne oszczędności małżonków oraz oszczędności pani Krystyny, która przez 10 lat pracowała za granicą oraz zyski ze sprzedaży domu. – Oszczędzaliśmy, żeby mieć na starość. Nikt się nie spodziewał, że w Lublinie wyskoczy druga afera taka, jak Amber Gold – denerwuje się Jan Rafalski. – Makler obiecywał nam 6 proc. zysku i twierdził, że pieniądze będą bezpieczne. Zawierzyliśmy mu.
Pierwsze informacje o poważnych problemach GetBacku pojawiły się w kwietniu (strata miała wynosić 1,2 mld zł, choć spółka dotąd nie opublikowała bilansu za 2017 rok). Rafalskim powiedziała o nich znajoma. – Poszłam do banku i okazało się, że moich pieniędzy już nie ma. Poszliśmy na policję, ale tam nie mogli przyjąć zgłoszenia, bo nie mamy żadnej umowy. To działało na zasadzie dyspozycji przelania środków – tłumaczy 81-latka. – Teraz chodzę do banku i pytam, co z nami będzie, ale oni tylko każą nam czekać.
Próbowaliśmy porozmawiać z maklerem, który polecił Rafalskim obligacje. W banku wczoraj go nie było. Nie wiadomo też, kiedy będzie. Na rozmowę nie zgodzili się również przedstawiciele Lion’s Bank.
– Rolą bankierów Lion’s Bank było przekazywanie informacji o możliwości nabycia obligacji i kierowanie zainteresowanych klientów do domu maklerskiego zajmującego się dystrybucją tych papierów wartościowych – czytamy w informacji przesłanej do Dziennika przez biuro prasowe banku. – Wszelkie dokumenty klient otrzymywał z domu maklerskiego oferującego obligacje, zawierały one informacje o ryzykach i warunkach inwestycji.
– Nikt nam nie mówił o żadnym ryzyku. Miało być bezpiecznie – podkreśla pani Krystyna.
Trzy razy więcej niż Amber Gold
Na początku maja rozpoczęło się postępowanie restrukturyzacyjne GetBacku. Spółka zaproponowała spłacić w ratach do 2025 r. należność w 65,36 proc. – Słyszałam już o szacunkach, że spółka jest winna ludziom, którzy kupili obligacje, około 2,5 mld zł. To trzy razy więcej niż słynny Amber Gold. Dlatego nie mam nadziei na odzyskanie ponad 40 tys. zł, które zainwestowałam – mówi Dziennikowi inna mieszkanka Lublina. – Jestem zrozpaczona. Wiem, że prokurator krajowy powołał specjalny zespół do spraw GetBacku, ale to dla nas żadna wiadomość. Nawet jeśli w ciągu sześciu lat uda się odzyskać część tych pieniędzy, to ja już nie będę pewnie żyła. A za co wcześniej mam kupować leki i jak żyć?
W Internecie na Facebooku powstała już grupa „GetBack – grupa poszkodowanych obligatariuszy (klientów)”. Do wczoraj było na niej zarejestrowanych już ponad 1800 osób. Hasło przewodnie: „Razem odzyskamy włożone w GetBack pieniądze obywateli”.