Kupcy sprzed cmentarza na Majdanku skarżą się na finansowe kary nakładane przez zarządcę terenu. Zarządca odpowiada, że musi dyscyplinować handlujących, żeby nie wystawiali towaru w miejscach, które nie są do tego przeznaczone.
Jak mamy handlować? – pyta pan Paweł, jeden z przedsiębiorców, którzy wynajmują pawilony stojące przy drodze na cmentarz na Majdanku. Wynajmują je od Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej, spółki będącej pośrednio* własnością miasta.
Władze spółki nie zgadzają się na to, by handlujący wystawiali swój towar zbyt daleko od pawilonów. – Doliczają opłaty za trawnik, a teraz to w ogóle trzeba będzie handlować z pawilonu, bo grożą kolejnymi opłatami – podkreśla sprzedawca, który zwraca uwagę, że spółka każe sobie płacić za wejście na teren, który jej nie podlega.
– To nie jest opłata za trawnik, tylko za naruszenie warunków handlu – odpowiada Wojciech Sobiesiak, prezes Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej. – Jesteśmy odpowiedzialni za zapewnienie porządku na tym terenie, a dochodzi tutaj do sytuacji, gdy kupcy eksponują towar w miejscach niedozwolonych, wysuwa się na deptak i utrudnia ruch. Opłata w wysokości 20 zł i tak jest symboliczna, bo zgodnie z umowami moglibyśmy nakładać o wiele wyższe kary.
Z kolei kupcy woleliby stać jak najbliżej swoich osób idących na cmentarz, czyli swoich potencjalnych klientów. – Nie wiem, czy prezesi zdają sobie sprawę, że jeśli będziemy schowani i co za tym idzie – mniej towaru wyeksponujemy, to mniej ludzi do nas przyjdzie – tłumaczy sprzedawca.
– Każdy z handlujących ma do dyspozycji 2,5 metra chodnika przed swoim pawilonem – podkreśla prezes Sobiesiak. Jego zdaniem to, że niektórzy wychodzą z towarem do głównej alejki, jest nieuczciwą konkurencją wobec pozostałych, stojących w wyznaczonym miejscu.