Prawdziwy szok przeżyła rodzina mężczyzny, który miał zostać pochowany na cmentarzu na Majdanku. Podczas pożegnania bliscy ujrzeli w trumnie ciało obcego człowieka. Okazało się, że zmarły z ich rodziny został omyłkowo skremowany
Pogrzeb miał się odbyć w ubiegły czwartek na cmentarzu na Majdanku. Bezpośrednio przed ceremonią rodzina pojawiła się w sali pożegnań zakładu pogrzebowego. Okazało się, że w trumnie leży ciało obcego mężczyzny.
Sprawa została zgłoszona na policję. – Przesłuchane zostały rodziny i pracownicy przedsiębiorstwa – wyjaśnia podkom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Szybko okazało się, że ciało mężczyzny zostało pomylone z innym. Oba ciała były wcześniej poddane sekcji, ale tylko jedno z nich miało zostać skremowane. Przez pomyłkę kremacji dokonano jednak nie na tych zwłokach.
– Obecnie materiały sprawy przekazane zostały prokuraturze, która zbada okoliczności zdarzenia oraz ustali, czy doszło do zbezczeszczenia zwłok – dodaje Andrzej Fijołek.
Jak wyjaśnia nam przedstawiciel firmy pogrzebowej, która organizowała pogrzeb, do pomyłki doszło prawdopodobnie w drugiej firmie, w której budynku odbywała się sekcja zwłok. – To nieprzyjemna sytuacja. Na sali pożegnań było ok. 50-60 osób. Gdy okazało się, że w trumnie jest niewłaściwe ciało, pracownicy wraz z żoną i synami udali się do drugiej firmy pogrzebowej. Tam po godzinie stwierdzono, że osoba, która miała być u nas pochowana, została skremowana – wyjaśnia nasz rozmówca.
Jak mogło dojść do takiej pomyłki? – W budynku tamtego zakładu pogrzebowego wykonywane są sekcje. Człowiek, który się tym zajmuje po jej przeprowadzeniu chowa ciało z powrotem do chłodni.
Całą resztą – przyjmowaniem i wydawaniem ciał – zajmują się pracownicy zakładu. To, że dostaliśmy nie to ciało, które powinniśmy, wynika prawdopodobnie z błędów pracowników. Może worki nie zostały podpisane? – zastanawia się.
O komentarz poprosiliśmy też zakład pogrzebowy, w budynku którego odbywała się sekcja zwłok. – Po to poinformowaliśmy o tym policję, aby zbadała sprawę. My nikogo za rękę nie złapaliśmy, trzeba teraz ustalić, czy błąd popełnił ktoś z pracowników, czy osoba spoza naszej firmy, np. człowiek odpowiedzialny za przeprowadzanie sekcji – wyjaśnia nasz rozmówca, który dodaje, że była to sekcja prokuratorska. – Rodzina jest w szoku, jako firma jesteśmy gotowi na ewentualne zadośćuczynienie, gdy sprawa zostanie wyjaśniona.
ZOBACZ TAKŻE: