![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Pani Kamila zamieściła na Facebooku trzy zdjęcia kaszki. Na wszystkich widać białą bryłę.](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2013/2013-01/LUBLIN_130129724_AR_-1_0.jpg)
Wczoraj mieszkanka Lublina zamieściła na Facebooku zdjęcia bryły, którą znalazła w mleczno-bananowej kaszce dla dzieci. Według niej i jej męża – to szczur. Producent kaszki: Badamy sprawę.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Na reakcje Internautów nie trzeba było długo czekać. Pod postem natychmiast pojawiło się kilkaset komentarzy. Do tej pory wpis udostępniło ponad 4300 osób.
Pani Kamila napisała, że kaszkę kupiła w jednym z lubelskim marketów: - Pani Kierownik sklepu, w którym kaszka została kupiona już jest poinformowana o sytuacji. Widziała kaszkę osobiście wraz z zawartością i zbladła. Dała dokument na to, co zobaczyła, jakieś oświadczenie i zdjęła kaszki z półki sklepowej
Z panią Kamilą rozmawialiśmy wczoraj wieczorem. Powiedziała nam, że jej mąż chciał zanieść kaszkę do sanepidu, ale nie zdążył przed zamknięciem stacji. Skontaktowaliśmy się z lubelskim sanepidem. Dyrektor stacji potwierdziła, że wczoraj do powiatowej stacji dzwonił mężczyzna, który mówił o "zbryleniu w kaszce". W czwartek miał przynieść produkt do badania .
– Jeżeli przyniosą to do nas, to podejmiemy działania. Pobierzemy reprezentatywną próbę kaszki do badań i poinformujemy o tym powiatowego inspektora sanitarnego w tym miejscu, gdzie ta kaszka była produkowana – mówi Irmina Nikiel, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Mąż pani Kamili: – Dziś jadę do rzecznika praw konsumenta. Chcę, żeby mi pomógł i wyjaśnił, jak rozwiązać tę sprawę. Potem pojadę do sanepidu.
– Przede wszystkim chcę się dowiedzieć, na co było narażone nasze dziecko. Może w grę wchodzi odszkodowanie – dodaje.
Jak przyznaje, producent kaszki już się z nimi skontaktował. – Pytali o dane, chcieli również to zobaczyć – mówi.
Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, producent kaszki napisała, że bada sprawę. Koncern potwierdził też, że już skontaktował się z małżeństwem z Lublina.
Godzinę temu pani Kamila napisała: Przepraszam bardzo, nie jestem w stanie odpisywać na wiadomości prywatne ponieważ pisze do mnie paręset ludzi, nie ogarnę tego. Jeśli chodzi o to, czy ludzie są "za mną" czy przeciwko mnie , to już ich sprawa, ja wiem swoje i swoje udowodnię(...) Dziękuję tym co mnie wspierają, a tym co próbują ze mną walczyć życzę powodzenia. I mam nadzieje że nigdy nie spotka Was to co mnie spotkało, gdy robiłam dziecku posiłek.