Adam Borowicz, dyrektor szpitala przy ul. Staszica w Lublinie, przyznał wczoraj, że podlegli mu lekarze nie powinni wypisywać na siłę matek bez ich nowo narodzonych dzieci. I obiecał, że takie sytuacje nie będą miały już miejsca.
O sprawie pisaliśmy we wtorkowym i środowym Dzienniku. W szpitalu przy ul. Staszica dochodziło do sytuacji, że wypisywano matki, ale bez dzieci, które musiały zostać na oddziale. Potem, co trzy godziny, kobiety musiały dojeżdżać na karmienie. Nawet spoza Lublina. Po naszych artykułach w szpitalu zawrzało. - Stało się źle, ale czekam na wyjaśnienie ordynatora - mówi dyr. Borowicz. Dyrektor zapewnił, że szpital nigdy nie robił problemu kobietom, którym szczególnie zależało na pozostaniu przy dziecku. - Każda z nich zawsze może zwrócić się do ordynatora lub do mnie - zapewnia dyrektor.
- Nie ulega wątpliwości, że to źle, kiedy matkę rozdziela się z dzieckiem - uważa prof. Jan Oleszczuk, wojewódzki konsultant ds. położnictwa i ginekologii. - Ale szpitale są w trudnych warunkach. Jeśli nie wypiszą pacjentki, to nie przyjmą nowej. Dlatego potrzebny jest nowy szpital położniczy, aby przyjąć wszystkie pacjentki.