Chętni się zgłaszają, ale rezygnują – tak wyglądają rozmowy o inwestycjach w teren ośrodka Marina. Ratusz przyznaje: szybkich zmian nie będzie, tą najbliższą ma być opóźnione otwarcie boisk plażowych. Na więcej nie ma pieniędzy, a sprzedaż Mariny nie wchodzi w grę.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Kompleks boisk plażowych miał być gotowy do końca czerwca – tak stanowi umowa zawarta z projektantem a zarazem wykonawcą robót przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Czerwiec już się skończył, budowa jeszcze nie.
– Prace są na końcowym etapie. Otwarcie powinno nastąpić jeszcze w lipcu. Liczymy na to, że w przyszłym tygodniu – mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR. W związku z opóźnieniem inwestycji spółka może naliczyć wykonawcy kary umowne. – Będziemy egzekwować zapisy tej umowy – deklaruje rzecznik.
Boiska powstają na terenie ośrodka Marina, niedaleko molo. Wszystkie będą piaszczyste: jedno do piłki nożnej i dwa do siatkówki, do tego przenośne trybuny oraz plac zabaw i siłownia. Ale to na razie wszystko, na co można liczyć po tej stronie Zalewu Zemborzyckiego.
Na kompleksowe zmiany MOSiR nie ma pieniędzy. Prywatni inwestorzy się zdarzają, ale z prowadzonych z nimi negocjacji niewiele wynika. – Efekty tych rozmów są różne – przyznaje Bednarczyk. – Trzy lata temu zgłosił się potencjalny inwestor, ale się wycofał. W zeszłym roku z jednym z przedsiębiorców podpisaliśmy umowę, a efektem był działający w dużym, białym namiocie Temat Plaża, ale w tym roku wypowiedzieliśmy umowę ze względu na duże zaległości w czynszu.
MOSiR może rozmawiać z inwestorami jedynie o krótko- lub długoterminowej dzierżawie nieruchomości, ale nie ma prawa sprzedać ani skrawka ośrodka.
O sprzedaży mógłby decydować jedynie samorząd Lublina, a na taką decyzję się nie zanosi.
– Należy mieć na uwadze, że zbycie części nieruchomości ograniczy możliwość kompleksowego zagospodarowania terenów w przyszłości – stwierdza Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina w odpowiedzi na pismo miejskiego radnego Marcina Nowaka.
Marina od dawna nie ma szczęścia do inwestorów. Od 1996 do 2012 r. ośrodek dzierżawiony był od MOSiR przez spółkę Graf (później Graf-Marina). Miała ona zbudować m.in. miasteczko wodne, basen i korty. – Finalnie żadne z tych zamierzeń nie zostało zrealizowane, co doprowadziło do rozwiązania umowy dzierżawy – czytamy w piśmie Szymczyka. W grudniu 2010 r. pojawiła się tu fundacja Lubelskie Centrum Żeglarstwa, która miała w trzy lata zbudować nowoczesny ośrodek żeglarski za minimum 5 mln złotych. Z tego też nic nie wyszło.