Rozmowa z adwokat Olgą Krzyżanowską.
• Co oznacza czwartkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dla osób, które wzięły kredyt we frankach?
– Po pierwsze potwierdzenie, że w umowach dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich (CHF) są nieuczciwe klauzule dotyczące odniesienia kursu waluty indeksacji (tu CHF) do kursu ustalonego w tabeli banku. To tabela, którą ustala zarząd banku. Nie jest to ani średni kurs NBP ani średni międzybankowy kurs WIBOR. Trybunał potwierdził, że tego rodzaju praktyki były nieuczciwe.
Druga rzecz, jaką TS UE powiedział w tym wyroku, to to, że konsument może żądać stwierdzenia nieważności umowy, w której są klauzule niekorzystne dla klienta i to on decyduje czy takie stwierdzenie nieważności jest dla niego korzystne. Jak ta dotycząca kursów ustalanych przez bank. Stwierdzenie przez sąd nieważności umowy powoduje, że strony muszą sobie zwrócić to, co świadczyły. Kredytobiorca oddaje bankowi kredyt wraz z marżą, a bank oddaje to, co kredytobiorca spłacił do tej pory. Każdy konsument musi sam się zastanowić czy mu się to ekonomicznie opłaci.
• Po jakim kursie?
– Są dwa rodzaje umów we frankach. Kwota kredytu określana jest w złotówkach, a spłata następuje po indeksacji w CHF (tzw. indeksowane). Drugi rodzaj to denominowane, gdzie kwota kredytu jest w CHF.
Przed ustawą antyspredową kredytobiorcy nie mogli spłacać swoich kredytów w CHF, raty płacili w złotówkach. Potem mogli już płacić w CHF, ale ta rata była nadpłacana, bo była przeliczana po kursie CHF.
Kredytobiorca może żądać dwóch rzeczy. Jedna to utrzymać umowę w mocy i żądać zwrotu nadpłaconych rat, jednocześnie wnosząc o ustalenie jak ma spłacać ten kredyt na przyszłość (skoro klauzula dotycząca indeksacji jego kredytu jest nieważna). Może też żądać uznania umowy z bankiem za nieważną i wtedy strony sobie zwracają wzajemne świadczenia.
• Może to „załatwić” z bankiem czy musi występować na drogę sądową?
– Może próbować dogadać się z bankiem, ale z mojego doświadczenia wynika, że banki absolutnie nie uznają roszczeń swoich klientów. W większości spraw, które prowadzę, banki podnoszą, że załącznikiem do umowy kredytowej były oświadczenia o tym, że kredytobiorca jest świadomy ryzyka kursowego. To oświadczenia, które – moim zdaniem – banki wymuszały na swoich klientach. Dziś banki się nimi posiłkują dowodząc, że konsument wiedział co podpisuje. Że wiedział, że skoro kurs jest zmienny, to zmienić się może nie tylko wysokość raty ale też wysokość samego kredytu. Oczywiście należy złożyć reklamację oraz wezwanie do zapłaty, jednak nie liczyłabym na to, że bank uwzględni roszczenia bez postępowania sądowego.
• Czy coraz więcej ludzi występuje na drogę sądową przeciwko swoim bankom?
– Tylko od wczoraj miałam w tej sprawie trzy telefony. Przekaz medialny na temat tego wyroku jest głośny i ludzie zaczynają się zastanawiać nad tym czy klauzule w ich umowach pozwalają na wszczęcie postępowania sądowego przeciwko bankowi. Ja polecam, by się nie zastanawiać, a działać, bowiem w stosunku do tych roszczeń biegnie termin przedawnienia Termin ten zależy od tego czego się konsument domaga, czy unieważnienia umowy czy zwrotu nadpłat. Banki podnoszą zarzut przedawnienia roszczeń w postępowaniach sądowych i jego uwzględnienie powoduje oddalenie powództwa.
• O jaki okres czasu chodzi?
– To 10 lat od momentu rozpoczęcia spłaty. Po stronie banków stoją duże kancelarie i armia prawników, wiec raczej należy liczyć się z tym, że zarzut przedawnienia zostanie podniesiony. Inna sprawa, czy zostanie on uwzględniony w oparciu o zasady współżycia społecznego, bo konsument powinien być chroniony przez ustawodawcę, w stosunku z bankiem jest stroną słabszą.
Krach na rynku nastąpił w 2008 r., większość problemów to umowy podpisane w latach 2006-2008, więc część nadpłaconych przez kredytobiorcę rat może zostać uznane za przedawnione.
• Jak do tej pory orzekały polskie sądy? Zapadały wyroki korzystne dla klientów?
– Tak, ale są też niekorzystne. Ja się bardzo cieszę z wyroku TS UE, bo wielu polskich sędziów stoi w przekonaniu – moim zdaniem błędnym – że konsument podpisujący się pod umową, nawet nieuczciwą, wiedział co robi i dziś niech się liczy z jej konsekwencjami. Wielu sędziów przyjmuje też argumentację banków, że kredytobiorcy zgłaszają pozwy, bo nie chcą spłacać swoich kredytów. W momencie brania takiego kredytu był dla nich korzystniejszy niż kredyt w złotówkach, więc teraz muszą liczyć się z konsekwencjami zmiany kursu franka. Mam też wrażenie, że cały czas pokutuje opinia, że bank jest niemalże instytucją zaufania publicznego. A przecież bank nie udzielał kredytu, by komuś pomóc, ale by na tym zarobić. Wiele sądów tego nie dostrzega. Być może po tym wyroku stosunek polskich sądów do kredytobiorców się zmieni. Bardzo na to liczę.