Ratusz nie mógł odmówić zgody na budowę masztu telekomunikacyjnego na os. Poręba - tak orzekł dzisiaj Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Ratusz nieoficjalnie zapowiada, że poszuka innego sposobu na zablokowanie budowy masztu. A mieszkańcy os. Poręba grożą ponowną blokadą drogi dojazdowej do placu budowy.
Przypomnijmy. Prezydent uchylił pozwolenie na budowę, gdy okazało się, że miejscy urzędnicy pominęli w postępowaniu spadkobierczynię jednej z działek bezpośrednio sąsiadującej z posesją, na której miał stanąć maszt. W tym czasie budowa już trwała.
Prezydent uległ ich protestom i odmówił wydania nowego pozwolenia. Adam Wasilewski zapewniał, że maszt nie będzie groźny, ale swą odmowę tłumaczył tym, że nie chce, by lokatorzy żyli w poczuciu zagrożenia. Era zaskarżyła tę decyzję do wojewody, ale ta utrzymała ją w mocy. Dlatego Era odwołała się do sądu.
- Jeżeli inwestor spełni wymagania, organ administracyjny nie może odmówić wydania pozwolenia - dodała. Sąd nie zgodził się też z twierdzeniami, że mieszkania na Porębie stracą na wartości, jeśli na pobliskiej działce wyrośnie maszt.
Dzisiejszy wyrok nie oznacza jeszcze, że Era może wznowić budowę. Może za to ponownie starać się w Ratuszu o zgodę. Ale teraz urzędy nie będą mogły użyć obalonych przez sąd argumentów, by zablokować inwestycję.
- Rozpatrując sprawę organy administracyjne będą związane oceną prawną zawartą w uzasadnieniu tego wyroku - dodała sędzia.
Mieszkańcy Poręby przyjęli wyrok z oburzeniem i żalem.
- Mamy zginąć, bo Niemcy chcą nas wykończyć? Już raz chcieli nas wykończyć. To straszne, że my, jako Polacy mamy się w ten sposób bronić - krzyczała po wyjściu z sali rozpraw starsza kobieta, mieszkanka Poręby.
- Myśleliśmy, że wygramy tę sprawę - mówi Jolanta Wojtasik. - Będziemy dalej walczyć.
Oburzeni lokatorzy zapowiadają, że odwołają się od tego wyroku, choć nie będą mogli tego zrobić, bo formalnie nie byli stroną tej rozprawy, która toczyła się między Polską Telefonią Cyfrową a wojewodą. - Jeśli przegramy w sądach krajowych, pójdziemy do europejskich - mówi Artur Hanryszczak, jeden z mieszkańców osiedla.
Mieszkańcy grożą też ponowną blokadą osiedla. - My zwyczajnie do tej budowy nie dopuścimy i jak będzie trzeba, znów staniemy na drodze - mówi Hanryszczak.
Nie wiadomo jeszcze, jak na dzisiejszy wyrok zareagują wojewoda i prezydent. - Wszystko będzie uzależnione od argumentów zawartych w pisemnym uzasadnieniu wyroku. Na razie czekamy na uzasadnienie, a po jego analizie podejmiemy dalsze kroki - mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
- Wyroków sądu nie komentujemy, ale nie mamy sobie nic do zarzucenia - stwierdza Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta. - Co zrobimy? Będziemy się zastanawiać.