– Jest agresywny, wszyscy schodzą mu z drogi. Ze strachu – tak o Sławomirze S. mówią jego sąsiedzi. Boją się do tego stopnia, że podczas rozpoczętego wczoraj procesu nie chcieli zeznawać w jego obecności. 29-latek został więc wyprowadzony z sali
- Jak widzę, że on idzie, to zamykam drzwi i uciekam do domu – mówiła w sądzie Dorota S. Kobieta prowadzi sklep spożywczy w Górach Kluczkowickich, niedaleko Opola Lubelskiego. Tam właśnie mieszkał 29-latek, który terroryzował sąsiadów. Bił i groził śmiercią. Mężczyzna usłyszał aż 11 zarzutów.
Z akt sprawy wynika, że w marcu zdemolował roletę antywłamaniową w sklepie Doroty S. Kobieta bała się wyjść z domu.
– Słyszałam tylko odgłosy niszczenia – relacjonowała w sądzie Dorota S. – Widziałam przez okno, że zatrzymał się jakiś samochód i kierowca zwrócił S. uwagę. Ten podbiegł do auta i kopał w drzwi. Kiedy samochód odjechał, złapał rower zostawiony na stojaku i dwa razy cisnął nim o ziemię.
Wymiana rolety kosztowała 1000 zł, ale właścicielka sklepu do tego stopnia obawia się Sławomira S., że podczas wczorajszej rozprawy była gotowa zrzec się wszelkich roszczeń.
Główną ofiarą Sławomira S. był 60-letni Marian Z., murarz z tej samej miejscowości. Mężczyźni od dawna są w konflikcie.
– Sławek jeździ po pijanemu traktorem, a mamusia wmówiła mu, że to ja dzwonię na niego na policję – tłumaczył w sądzie Marian Z. – Ale ja na nikogo nie donoszę.
W ubiegłym roku Sławomir S. rzucił się na 60-latka z nożem. W listopadzie akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Opolu Lubelskim. Przeciwko 29-latkowi zeznawali mieszkańcy wsi, a on odpowiadał z wolnej stopy. Jak później ustalili śledczy, atakował świadków i groził im śmiercią.
– Mówił, że pozabija nas wszystkich – relacjonował w sądzie Dariusz B. – Kiedy siedziałem przed sklepem podszedł do mnie i dał mi dwa razy pięścią w twarz. Oprócz kobiet, to wszyscy ze świadków dostali.
Awantura, do której doszło w kwietniu tego roku, mogła się skończyć tragicznie. Przed sklepem spożywczym Sławomir S. zaatakował Mariana Z. – Dostałem w tył głowy. Potem złapał mnie za szyję – zeznał Marian Z. – Jakiś obcy facet podleciał. Krzyczał „zostaw dziadka”. Odciągnął i przewrócił S. Wszyscy uciekli. Bali się, że S. może mieć nóż.
60-latek chcąc uniknąć awantury ruszył przez pola do domu. Sławomir S. zdążył jednak pobiec do domu po traktor i dogonić Mariana Z. – Zeskoczył z traktora z siekierą w ręku i na mnie – wspominał wczoraj w sądzie 60-latek. – Nie miałem szans uciec. Raz nie trafił. Drugi raz zasłoniłem się ręką. Krew mnie zalała, a wtedy on uciekł.
Marian Z. został ranny w głowę i rękę. Napastnik uciekł traktorem na swoją posesję. Tam został obezwładniony i zatrzymany. Miał ok. 2 promile alkoholu. Policjanci znaleźli przy nim siekierę.
Sławomir S. nie przyznaje się do usiłowania zabójstwa. Z jego relacji wynika, że siekierę miał ze sobą dla samoobrony. 29-latek zaprzecza również, by groził i atakował innych mieszkańców wsi. Przyznał się tylko do jazdy ciągnikiem po pijanemu.