Fuszerką nazywa marszałek województwa opóźnienia przy unikalnym projekcie miasteczka prowincjonalnego w Muzeum Wsi Lubelskiej. Od wakacji mieliśmy się nim chwalić przed turystami z całego świata. tymczasem lato się kończy, a obiekt wciąż czeka na otwarcie
Prowincjonalne miasteczko Europy Środkowej z lat 30. ub. wieku w lubelskim skansenie to projekt wyjątkowy. Wśród 13 budowli zobaczymy m.in. ratusz z Głuska, remizę z Wilkowa, szkołę z Bobrownik, areszt z Samoklęsk, restaurację z Zemborzyc, czy kołodziejnię z Bełżyc. Miasteczko zostało odtworzone z dbałością o każdy najdrobniejszy historyczny szczegół. I naprawdę robi wrażenie. Rzecz w tym, że wciąż nie wiadomo, kiedy turyści będą mogli zajrzeć do wnętrza unikalnych budynków.
– Może uda się w październiku? – zastanawia się Krystyna Figiel, z-ca dyrektora skansenu. – W każdym razie na pewno nie we wrześniu.
Inwestycja, która kosztowała 13 mln zł (7,5 mln zł dofinansowała UE) zakończyła się w lutym. Do wakacji miało zakończyć się urządzanie zrekonstruowanych budynków. Ma się w nich znaleźć m.in. wyposażenie sklepu żelaznego, mieszkania żydowskiego, zakładu fryzjerskiego, czy sklepu wódczanego. Tymczasem lato się kończy, a budynki nadal stoją puste. Można je oglądać jedynie z zewnątrz.
– Straż pożarna zakwestionowała elementy ochrony przeciwpożarowej, m.in. brak 23 czujek. Wykonawca, firma Arcus, właśnie je montuje – tłumaczył nam w lipcu Mirosław Korbut, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej. I zapraszał na uroczyste otwarcie miasteczka we wrześniu.
Teraz okazuje się, że wrześniowy termin też nie będzie dotrzymany. – Arcus zamontował brakujące instalacje, ale przed nami jeszcze odbiór straży pożarnej – mówi dyr. Figiel. – Robimy, co możemy, żeby dyscyplinować wykonawcę, ale to bardzo trudna sprawa – dodaje.
Sprawą miasteczka zajął się nawet powołany przez marszałka speczespół od trudnych inwestycji. Jednak wykonawcy skutecznie unikali kontaktu z urzędnikami. Budowę miasteczka prześwietliła też Najwyższa Izba Kontroli. Okazało się, że opóźnienia w budowie zaczęły się już na początku 2012 roku. Z powodu złej pogody robotnicy wykonali tylko 60 proc. zaplanowanych prac.