Na obu końcach ulicy jest asfalt, a pośrodku błoto - tak wygląda ul. Relaksowa. Mieszkańcy os. Botanik mają dość. Ratusz tłumaczy im, że do budowy drogi zobowiązany jest deweloper, który jeszcze ma na to czas. Takich ulic jest więcej
Teraz są tak jakby dwie ulice Relaksowe: jedna biegnie od ul. Willowej między blokami i znienacka się urywa. W szczere pole prowadzi też drugi odcinek, ten zaczynający się skrzyżowaniem z ul. Poligonową. Dobrze widać to na mapach satelitarnych, zaś w terenie widok jest raczej frustrujący – jezdnia kończy się przed biało-czerwonym płotkiem, a dalej są tylko chwasty.
Teren, na którym ma powstać brakujący odcinek drogi, należy do miasta. Ale urzędnicy tłumaczą, że to nie samorząd ma tę drogę zbudować, tylko deweloper stawiający obok bloki. Taka jest umowa, która zakłada, że jezdnia ma powstać po oddaniu do użytku ostatniego z bloków stawianych przez tę firmę.
W tym przypadku, jak zapewnia Ratusz, nie można mówić o złamaniu umowy, bo deweloper jeszcze nie zbudował wszystkiego, co zamierzał.
– Ma dość rozciągnięty harmonogram budowy osiedla – stwierdza Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Inaczej było z głośnym przypadkiem ul. Laurowej. Tu bloki były już gotowe i zasiedlone, ale zamiast jezdni była ogromna kałuża, zaś deweloper (inny niż ten z Relaksowej) nie spieszył się z budową drogi mimo protestów lokatorów i obiegających media zdjęć błotnistego bajora. Poskutkowała dopiero presja nadzoru budowlanego. Zdaniem urzędników scenariusz ten nie powtórzy się na ul. Relaksowej, bo z tym deweloperem nie było dotąd żadnych problemów.
Przypadki Laurowej i Relaksowej coś jednak łączy. To stary typ umowy zawieranej przez Ratusz z deweloperami, który w niewystarczającym stopniu zabezpieczał interesy miasta. Takich umów „w toku” jest jeszcze sześć, a dotyczą fragmentu ul. Kryształowej, ul. Skalskiego i Urbanowicza, Wigilijnej, Szewskiej, dojazdów do centrum IKEA oraz wspomnianej już Relaksowej.
Nowe umowy, zawierane przez miasto od połowy 2013 r. przewidują, że droga ma być gotowa przed oddaniem bloków do użytku, ale nie później niż... (tu pada konkretna data).
– Przed próbami obejścia zapisów jesteśmy teraz zabezpieczeni podwójnie – twierdzi Kieliszek. – Po pierwsze nadzór budowlany nie wyda pozwolenia na użytkowanie takiego obiektu. Po drugie umowa jest zabezpieczona wekslem, czyli niezrealizowane drogi buduje miasto obciążając kosztami inwestora.
Problem z Relaksową jest nieco inny. Kiedy już firma stawiająca bloki wywiąże się z umowy, to i tak nie sprawi to, że oba odcinki ulicy wreszcie się spotkają. Zabraknie... 50 metrów. Co dalej? Miasto ma dwa pomysły: albo do budowy zobowiąże jakiegoś dewelopera, który będzie stawiać w pobliżu bloki, albo drogę zbuduje samo.