390 złotych na jednego mieszkańca. Tyle pieniędzy wywalczyły w Unii Europejskiej władze Lublina. To najgorszy wynik wśród 12 największych polskich miast. A prezydent Pruszkowski, zamiast wydeptywać ścieżki po unijne pieniądze, zwiedza świat.
- Nie można porównywać Lublina z takimi miastami, jak Szczecin czy Warszawa - tłumaczy Monika Zielińska-Choina, dyrektor Wydziału Funduszy Europejskich lubelskiego Ratusza. - My nie mamy dostępu do takich funduszy, jak miasta powyżej 500 tys. mieszkańców.
Białystok, Bydgoszcz, Katowice, Rzeszów i Szczecin są porównywalne z Lublinem pod względem liczby mieszkańców, a jednak do większości z nich popłynął szeroki strumień dotacji. Dlaczego ominął Lublin?
- Bo lubelskie wnioski o unijne dotacje są źle przygotowane - mówi Jacek Czerniak (SLD), opozycyjny radny z Lublina. Inaczej tłumaczy to dyr. Zielińska-
Choina. - Na pieniądze, które inne regiony już dostały, my jeszcze czekamy. W sumie na 132 mln zł - twierdzi.
Tymczasem nawet w naszym województwie są miasta, które mogą się pochwalić lepszym wynikiem niż Lublin. Na przykład Zamość. - Wypada ponad 632 złote na jednego mieszkańca - szybko przelicza unijne dotacje Tomasz Kossowski, sekretarz Urzędu Miasta w Zamościu.
Władze Zamościa nie marnują czasu. Wystarały się w Brukseli o kolejne 6,6 mln zł na renowację Starówki. - Wystarczy być upartym i boksować się ze wszystkimi. A pieniądze się znajdą - dodaje Kossowski.
A prezydent Lublina, zamiast wydeptywać ścieżki po unijne pieniądze, woli zwiedzać świat. W ubiegłym tygodniu wyjechał do Meksyku, by chwalić się osiągnięciami w dziedzinie gospodarki wodnej. Jutro leci do Stanów Zjednoczonych. Ma odwiedzić Kongres i spotkać się z polonusami.
W 2004 r. Pruszkowski na zagraniczne podróże poświęcił aż 42 dni. Czyli prawie czterokrotnie więcej niż ówczesny prezydent Warszawy, Lech Kaczyński (11 dni). W ubiegłym roku za granicą był nieco krócej - 36 dni. W styczniu wyjechał na Ukrainę na zaprzysiężenie prezydenta Juszczenki. W maju dwa dni spędził we Lwowie, kibicując odsłonięciu pomnika Adama Mickiewicza. Na 12-dniowej delegacji służbowej zwiedził też... Chiny.