Na 20 przystankach miasto ustawiło nowe wiaty dla pasażerów. Urzędnicy mogliby być dumni, gdyby nie to, że... pasażerów tu nie ma. Nie kursuje tędy żadna linia
Ci, którzy marzną na niezadaszonych przystankach, mogą ogrzać się marząc o luksusach ze strefy ekonomicznej na Felinie, gdzie przy okazji budowy ulic miasto ustawiło 11 wiat przystankowych. Po co? Nie wiadomo, bo wykorzystywane są tylko dwie. Obok pozostałych nie przejeżdża żaden autobus.
Strefa na Felinie wcale nie jest tu jakimś wyjątkiem, bo podobnych przypadków jest więcej. Osiem wiat przystankowych ustawiono przy okazji budowy ciągu ulic Wojtasa i Do Dysa. Autobusy korzystają tylko z jednej, zamontowanej przy ul. Choiny, bo ani przez ul. Wojtasa, ani przez ul. Do Dysa nie kursuje żadna linia.
Inną nieużywaną wiatę można podziwiać przy ul. Fijałkowskiego (na zdjęciu). Tutaj zatoka przystankowa służy za parking, a wiata jest tylko ozdobnikiem. A przy al. Solidarności dwa nieużywane przystanki zadaszono tylko dlatego, że zadaszenie było tu wcześniej.
Zziębnięci pasażerowie z innych przystanków mogą ogrzać się teraz nadzieją, że któraś ze wspomnianych wiat trafi właśnie do nich. Bo tam, gdzie teraz są, długo nie zostaną. - Będą zdemontowane i ustawione w innych miejscach - zapowiada Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Dlaczego w ogóle ktoś kazał montować je tam, gdzie nie są potrzebne? - Wszystkie te wiaty były przewidziane w projektach - mówi Kieliszek. A gdy pytamy, dlaczego ktoś je w tych projektach umieścił, wyjaśnia: - Takie warunki wskazał Zarząd Transportu Miejskiego na etapie uzgadniania projektu. Teraz przekazujemy wiaty ZTM, który będzie je przestawiał.
To oznacza, że trzeba będzie opłacić kogoś, kto rozbierze zadaszenie przy jednej ulicy, przewiezie ją na drugą i tam złoży ponownie.
Taką wędrówkę ma już za sobą jedna z wiat stojąca przy al. Unii Lubelskiej, która jeszcze jesienią stała przy... ul. Cynamonowej, niewielkiej przecznicy ul. Dożynkowej.