Poseł Grzegorz Kurczuk (SLD) interweniuje w Warszawie w sprawie gwałtu w policyjnej izbie zatrzymań. Minister MSWiA sprawę bagatelizuje.
Wkrótce po fatalnym zdarzeniu w izbie zatrzymań, Grzegorz Kurczuk - były minister sprawiedliwości - napisał do Janusza Kaczmarka, ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. "Nie wiem jakie tragedie ludzkie muszą się wydarzyć w lubelskim garnizonie, aby (minister) zechciał wnikliwie przyjrzeć się skali bezradności kadry dowódczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie” - stwierdza poseł i dopytuje: "czy Warszawa wie o problemach kadry dowódczej z zarządzaniem i dyscypliną w lubelskim garnizonie oraz czy w związku z tym będą zmiany?”
Kaczmarek uspakaja: Kierownictwo policji "wnikliwie bada wszelkie zaistniałe sytuacje”. Zarzuty, co do braku dyscypliny i bezradności dowódców są "nieuzasadnione, a jedynie oparte na podstawie incydentalnych przypadków, mających odzwierciedlenie medialne.”
Minister dodaje, że przez ostatnie trzy lata liczba zdarzeń z udziałem lubelskich policjantów spada (danych nie podał) co jest dowodem na dobre działanie dowódców. W 2006 roku w całej Polsce nie było zgłoszeń o gwałtach dokonanych przez funkcjonariuszy na policyjnych izbach zatrzymań.
- Niepokoi mnie podejście ministra. Nie chcę nikomu dokopać, tylko zwrócić uwagę na problem. Pewnie wybiorę się osobiście porozmawiać z ministrem Kaczmarkiem - zapowiada Grzegorz Kurczuk.
Sytuację w lubelskiej policji ostro skrytykował poseł Janusz Palikot (PO). Też domagał się interwencji Komendy Głównej Policji. Oprócz sprawy gwałtu przypomniał inne incydent: libacje alkoholową w Komendzie Miejskiej Policji w Lublinie, samobójstwa dwóch funkcjonariuszy, molestowanie gimnazjalistek przez policjanta i strażnika miejskiego.