(fot. Maciej Kaczanowski)
Ten wyjazd do Warszawy to była dla nas nagroda, którą nam odebrano – mówią Mateusz Sroka i Adam Sygocki, posłowie tegorocznego XXIV Sejmu Dzieci i Młodzieży, którzy w środę w Lublinie zorganizowali konferencję prasową w tej sprawie. Kancelaria Sejmu odwołała posiedzenie młodych parlamentarzystów, przekładając je z 1 czerwca na wrzesień.
Od ponad 20 lat, w Dniu Dziecka, obraduje w Warszawie Sejm Dzieci i Młodzieży. Tegoroczne posiedzenie zostało jednak odwołane ze względu na trwający w budynku przy ul. Wiejskiej protest osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Kancelaria Sejmu tłumaczyła swoją decyzję „kwestiami organizacyjnymi” i względami bezpieczeństwa.
– Jest nam żal, że taką decyzją zniszczono nasze plany – podkreśla Mateusz Sroka. – Włożyliśmy bardzo dużo pracy i wysiłku, aby do tego Sejmu się dostać. A nie było łatwo. Projekt edukacyjny, jakim jest Sejm Dzieci i Młodzieży, co roku cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem.
– Szkoda naszego czasu – dodaje Adam Sygocki, który przypuszcza, że gdyby młodzi, podobnie jak osoby niepełnosprawne, zorganizowali na Wiejskiej podobną akcję – przeciwko odwołaniu Sejmu Dzieci i Młodzieży – zostaliby wyprowadzeni z gmachu przez straż marszałkowską. – I bardzo dobrze, bo Sejm to nie hotel. To nie jest miejsce do spania. To miejsce, z którego rządzi się państwem – zaznacza Sygocki. – My jako przedstawiciele lubelskiego okręgu Młodych dla Wolności sprzeciwiamy się takim podwójnym standardom.
Ostatnio pojawiła się propozycja, aby posiedzenie Parlamentu Dzieci i Młodzieży odbyło się w Uniwersytecie Warszawskim. Przedstawiciele Młodych dla Wolności podchodzą do tego sceptycznie, ponieważ „to nie to samo, co Sejm”.