Policjant z Lublina został zatrzymany w związku z podejrzeniami o przestępstwo na tle seksualnym. W piątek stanął przed prokuratorem. Funkcjonariuszowi już wcześniej stawiano podobne zarzuty, ale został uniewinniony
Policjant służy w lubelskim oddziale. Do Komendy Wojewódzkiej Policji dotarła informacja, że P.S. mógł popełnić przestępstwo.
– Policjant został zatrzymany przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych. KWP nie prowadziła żadnych czynności w tej sprawie – mówi jedynie nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka lubelskiej policji.
W piątek S. został przewieziony do Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie. To z tych okolic pochodzi bowiem kobieta, która złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zarzuca policjantowi „doprowadzenie do innej czynności seksualnej”. S. był w piątek przesłuchiwany, ale śledczy nie zdradzają, czy postawiono mu zarzuty. Nie wiadomo również, w jaki sposób odniósł się do informacji przedstawionych w zawiadomieniu.
– Ze względu na dobro postępowania, na obecnym etapie nie udzielamy żadnych informacji w sprawie – kwituje Rafał Kawalec, szef Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Wobec S. nie wyciągnięto na razie żadnych konsekwencji służbowych. Można się tego spodziewać po ewentualnym postawieniu zarzutów.
Funkcjonariusz już wcześniej musiał tłumaczyć się przed prokuratorem i sądem. W 2009 r. służył w lubelskiej drogówce. Prokuratura zarzuciła mu wtedy przekroczenie uprawnień i groźby karalne. Policjant miał wykorzystywać mundur do zdobywania partnerek seksualnych. Śledczy dowodzili, że bez powodu zatrzymywał kobiety, po czym nalegał, by przekazywały mu swoje numery telefonów. Później wydzwaniał do nich i wysyłał setki SMS-ów, proponując seks.
Jedna z kobiet miała tego dość i zawiadomiła policję. Prokuratura dotarła później do trzech innych pokrzywdzonych. S. nie przyznał się do winy.
W 2012. r. sąd uniewinnił jednak policjanta od zarzutów dotyczących nękania. Ocenił, że działo się to za obopólną zgodą jego i kobiet. Pokrzywdzona, która zawiadomiła mundurowych o sprawie, sama wymieniła z policjantem setki wiadomości.
W pierwszym procesie sąd uznał jednak, że S. groził jednej z kobiet. Miał pokazywać jej przedmiot przypominający pistolet i mówić, że ją zastrzeli, jeśli opowie komuś o ich relacjach. Mundurowy dostał wyrok w zawieszeniu oraz grzywnę. Po apelacji sprawa wróciła do sądu pierwszej instancji. W efekcie policjant został prawomocnie uniewinniony i wrócił do pracy w mundurze.