Sędziowie z Polski i innych europejskich państw protestowali w sobotę w Warszawie. Wśród uczestników milczącego „Marszu Tysiąca Tóg” byli lubelscy sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcowie prawni i mieszkańcy miasta. Jadący na protest wyjechał z Lublina z opóźnieniem, bo mieli kontrolę.
Z Lublina na marsz do Warszawy jechał jeden autokar i jeden bus. – Mieliśmy wyjeżdżać o godz. 11 – relacjonuje sędzia Anna Rybicka-Hałabis, która razem z innymi prawnikami jechała autokarem. – Kiedy auta przyjechały na parking koło stacji paliw gdzie mieliśmy zbiórkę, Inspekcja Transportu Drogowego już czekała. I zaczęła się kontrola. Bardzo drobiazgowa. Rozpoczęła się ok. godz. 10.50 a wyruszyć mogliśmy dopiero kilka minut po godz. 11.30. Wiem, bo spojrzałam na zegarek ile mamy opóźnienia z wyjazdem. Inspektorzy wszystko sprawdzali i z przodu i z tyłu i w środku i na zewnątrz autokaru. Nawet to czy światła mają odpowiedni odcień czy nie.
Paweł Gruszka, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie potwierdza, że kontrola rzeczywiście była. – Bo tego dnia kontrolowaliśmy wszystkie autokary, które odjeżdżały spod MOSiR-u – wyjaśnia Paweł Gruszka. – W sobotę rozpoczęły się ferie. Mieliśmy stały punkt kontrolny w pobliżu MOSiR-u.
Ile autokarów było kontrolowanych? – W sumie skontrolowaliśmy osiem autokarów, w tym prawdopodobnie dwa, którymi jechały osoby na marsz w Warszawie – podlicza naczelnik Wydziału Inspekcji.
– Nie zauważyliśmy żadnych innych kontrolowanych autokarów, na pewno nie o tym samym czasie i w tym samym miejscu – zaznacza – Być może tego dnia, ale wcześniej czy później jakieś autokary też wyjeżdżały z tego miejsca, w końcu zaczynały się ferie.
W mediach społecznościowych pojawiła się sugestia, że kontrola mogła być celowa, bo „nikt z jadących o nią nie prosił”.
– My mamy swoje zadania, wśród nich jest kontrola autobusów. Sobota to był pierwszy dzień ferii, zaś okolice MOSiR-u to punkt zbiórek. Prawnicy w tym miejscu stali, więc też zostali skontrolowani, bo dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo podróżnych – dodaje naczelnik Paweł Gruszka.
Mimo opóźnienia z wyjazdem prawnikom udało się dojechać na marsz o czasie.
Marsz Tysiąca Tóg "Prawo do niezawisłości. Prawo do Europy"
W zorganizowanym przez środowiska prawnicze i sędziowskie proteście przeciwko tzw. ustawie kagańcowej wzięło udział – wg. szacunków warszawskiego ratusza – blisko 30 tys. osób.
– Szliśmy w togach, ale nie zamierzamy ich zdejmować – mówił Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów IUSTITIA. – Co najwyżej rzecznicy dyscyplinarni mogą nas ich pozbawić. Ale pozbawienie nas tóg, nie oznacza pozbawienia nas wartości, bo praworządność jest w naszych sercach, nie w togach i łańcuchach, chociaż są one dla nas świętością. Szliśmy w togach, żeby wszyscy Polacy mogli nas zobaczyć. Zobaczyć, że nie jesteśmy jakimiś kosmitami, kastą, komuchami, zdrajcami, złodziejami. Jesteśmy Polakami, którzy mają zawód, który polega na ważnej misji.
Uczestnicy marszu przeszli sprzed Sądu Najwyższego, obok Pałacu Prezydenckiego przed Sejm.
Marsz tysiąca tóg w Warszawie
Wideo: TVN24 / x-news