Mieszkaniec Lublina za nic miał zdrowy rozsądek. Najpierw pił alkohol, a następnie wsiadł za kierownicę swojego renault. Podróż po wojewódzkim mieście 75-latek zakończył na drzewie. Pogotowie zabrało go do szpitala.
Rozwaga, rozsądek, odpowiedzialność, czujność, trzeźwość - to pojęcia bliskie wielu kierowcom, ale nie wszystkim. Wśród tych, dla których zwłaszcza ta ostatnia cecha jest wyjątkowo obca znalazł się 75-latek z Lublina. Mężczyzna długi weekend świętował tak hucznie, że jeszcze dzisiaj rano miał 0,6 promila. Mimo rauszu stwierdził, że może prowadzić, wsiadł do swojego renault i ruszył w drogę.
Podróż nie była długa. Na Koryznowej w Lublinie próba pokonania zakrętu okazała jednak zbyt wymagająca technicznie. Kierowca nie zdołał utrzymać właściwego toru jazdy, wypadł z jezdni z uderzył w drzewo. Świadkowie widzieli, jak o własnych siłach wychodzi z zadymionego samochodu. Wezwali służby. Karetka pogotowia zabrała poszkodowanego sprawcę zdarzenia do szpitala.
Jak informuje nadkom. Anna Kamola, mężczyznę czekają surowe konsekwencje. - Za swoje naganne zachowanie odpowie przed sądem. Za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności i wysoka grzywna - przypomina policjantka apelując do wszystkich użytkowników dróg o trzeźwość oraz reagowanie w przypadku podejrzeń o tym, że inni kierowcy mogą znajdować się pod wpływem alkoholu.