

Przed Michałem Czajką (na zdjęciu po lewej) i Piotrem Ziębowiczem ponad 4 tys. kilometrów do pokonania na rowerach. Studenci wyruszyli w środę z Lublina. Miną Słowację, Węgry, Rumunię, Serbię i Czarnogórę. A dalej? Gdzie koła poniosą.

'
Dziennie będą pokonywać średnio 100 km. Nie mają zarezerwowanych noclegów, liczą na przychylność ludzi i… wielką przygodę. Takie zdarzały się już wcześniej. - Na Węgrzech rozpętała się burza, schowaliśmy się pod marketem. Podeszło do nas trzech młodych chłopaków. Zabrali nas do opuszczonego miasteczka ogrodzonego wielkim murem. Znaleźli sposób, żeby tam wejść. Tej nocy spaliśmy w starym teatrze - mówi Michał Czajka.
Najważniejszy jest sprawny sprzęt, niekoniecznie z najwyższej półki. - Mam rower za 1400 zł. Potrzebne są też sakwy i wytrzymały bagażnik. W tym roku kupiłem sobie także przyczepkę - tłumaczy Czajka.
Wyprawę studentów z Lublina można śledzić na facebookowej stronie "Bike Freaks”. Kilka godzin po wyjeździe zamieścili już pierwszy wpis: "Wyruszyliśmy spod ratusza o 10.30 z uśmiechem na twarzach i pozytywną zajawką. W chwili obecnej złapała nas burza i schroniliśmy się na przystanku autobusowym niedaleko Żółkiewki.”