

Słowacja, Węgry, Rumunia, Serbia i Czarnogóra, a dalej? Gdzie koła poniosą. Dwaj studenci z Lublina wyjadą w środę rowerami w ponad 4 tys. kilometrową podróż.

W środę o godz. 10 sprzed lubelskiego ratusza wyruszą w podróż przez Słowację, Węgry, Rumunię, Serbię i Czarnogórę. Dalsze plany nie są jeszcze znane. - To niedrogi sposób podróżowania. Obaj z kuzynem jesteśmy fizjoterapeutami, dlatego aktywność fizyczna jest dla nas ważna - tłumaczy Michał Czajka.
Dziennie pokonują średnio 100 km. - Wiele decyzji podejmujemy spontanicznie, nie mamy zarezerwowanych żadnym noclegów. Śpimy w namiocie, pytamy o nocleg i poznajmy wielu ludzi. Kiedy chcemy odpocząć zatrzymujemy się na dzień - mówi Czajka.
- Na Węgrzech rozpętała się burza, schowaliśmy się pod marketem. Podeszło do nas trzech młodych chłopaków. Zabrali nas do opuszczonego miasteczka ogrodzonego wielkim murem. Znaleźli sposób żeby tam wejść. Tej nocy spaliśmy w starym teatrze - mówi Michał.
Najważniejszy jest sprawny sprzęt. Ale wcale nie musi być drogi. - Mam rower za 1400 zł. Potrzebne są też sakwy i wytrzymały bagażnik. W tym roku kupiłem sobie także przyczepkę - mówi Michał.
Wyprawę studentów z Lublina można śledzić na facebookowej stronie "Bike Freaks”.